Zespół prof. Damiena Legera z francuskiego Państwowego Instytutu Snu i Czuwania monitorował grupę 50 tys. dorosłych osób w wieku do 60 lat. Najbardziej wyraziste wyniki uzyskano w grupie wiekowej od 25 do 35 lat. Okazało się, że dla osób w tym wieku porcja snu niezbędna do zachowania organizmu w dobrym stanie wynosi od siedmiu do ośmiu godzin.
Poniżej tej granicy maleje aktywność fizyczna i wzrasta częstotliwość pojadania między posiłkami, upodobanie do słodyczy i tłuszczu. To sprawia, że ludzie niedosypiający są bardziej narażeni na przybieranie na wadze, nadciśnienie, cukrzycę, co często prowadzi nawet do otyłości.
„Krótkie noce" powodują częstsze sięganie po kawę i substancje pobudzające przy jednoczesnym rezygnowaniu z owoców, warzyw i ryb. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić, dlaczego zachodzi tego rodzaju związek. Badanie wykazało także, że nieregularne godziny pracy, praca nocą zakłócają naturalny zegar biologiczny. Dotyczy to 25 proc. osób z monitorowanej grupy.
Prof. Damien Leger podkreśla, że związek między długością snu a otyłością jest złożony. Na przykład kobiety otyłe częściej cierpią na bezsenność. Około 20 proc. populacji śpi za krótko. Z badań statystycznych prowadzonych w wielu europejskich krajach wynika, że jedna trzecia dorosłej populacji sypia mniej niż sześć godzin na dobę.