Kampania marketingowa, która poprzedzała wejście na ekrany filmu "1920 Bitwa Warszawska", nie nastrajała optymistycznie. Budziła obawy, że obraz – szumnie zapowiadany jako wielka narodowa epopeja – będzie hurra-patriotycznym gniotem, na poziomie szkolnej czytanki dla gimnazjalistów. Grupy, która jak zwykle przy okazji takich historycznych superprodukcji ma wypełnić sale kinowe i dać zarobić filmowcom.
Całe szczęście nie jest tak źle. Przede wszystkim Jerzy Hoffman uniknął sztampowego przedstawienia kampanii roku 1920 jako starcia narodu polskiego z odwiecznym wrogiem – Rosją. W filmie wyraźnie pokazano, że gra w 1920 roku toczyła się o znacznie większą stawkę. Nie tylko o niepodległość, ale o dusze Polaków. Wojna 1920 roku była bowiem wojną nie z Rosją, ale z bolszewizmem, któremu chodziło o coś więcej niż o podbój terytorialny.
Kijów oddamy Ukraińcom
Polska w planach Lenina i Trockiego miała zostać poddana temu samemu obłędnemu eksperymentowi z zakresu inżynierii społecznej, jakiemu wcześniej poddana została Rosja. Dlatego w "Bitwie Warszawskiej" tak ważną rolę odgrywa tragiczna postać Rosjanki, żony zamordowanego przez bolszewików carskiego pułkownika, która została w straszliwy sposób upokorzona i wzięta w jasyr przez czekistę (zdecydowanie najmocniejszy wątek filmu).
Zgodnie z prawdą historyczną Polacy w "Bitwie Warszawskiej" nie walczą sami. Główny bohater zostaje uratowany z opresji przez bijących się po naszej stronie Kozaków dońskich, a podczas odprawy generałów Józef Piłsudski mówi, że Zamościa do ostatniej kropli krwi będą bronili Ukraińcy Semena Petlury. Wszystko to ma ukazać wspólnotę losów narodów Europy Wschodniej – Polaków, Ukraińców, Rosjan, Białorusinów i innych – tak samo zagrożonych przez komunizm i wspólnie z nim walczących.
Podczas rozmowy z premierem Władysławem Grabskim grany przez Daniela Olbrychskiego Piłsudski w sugestywny sposób przedstawia swoją koncepcję federacyjną. Przekonuje, że potencjał demograficzny Polski jest zbyt mizerny, aby była w stanie samotnie przeciwstawić się Niemcom i bolszewikom. Dlatego jedyną szansą dla Polski jest stworzenie niepodległych, ale sprzymierzonych z nią blisko Białorusi i Ukrainy i ścisła z nimi współpraca. To nauka, którą, szczególnie młodzi widzowie, powinni zapamiętać.