Susanne Wiest jest wątłą kobietą w średnim wieku. W swym mieszkaniu w Greifswaldzie prowadzi niewielkie przedszkole. Ma wykształcenie opiekunki i pierwsza przyznaje, że niewiele wie o ekonomii, finansach, polityce i socjologii. Wie jednak, że cały niemiecki system społeczno-ekonomiczny wymaga gruntownej przebudowy, i ma receptę, jak to zrobić. Wczoraj stanęła przed komisją petycji Bundestagu, prezentując swą ideę uzdrowienia Republiki Federalnej Niemiec.
– Konieczne jest wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego dla wszystkich bez wyjątku obywateli naszego kraju. Aby prowadzić godne życie, każdy dorosły powinien otrzymywać od państwa półtora tysiąca euro miesięcznie, nieletni – tysiąc. – tłumaczyła przez dwie godziny kilkudziesięciu posłom komisji petycji niemieckiego parlamentu.
[srodtytul]Rzeczniczka nowych idei[/srodtytul]
Nikt nie wybuchnął śmiechem, nikt nie wyszedł z sali ani też nie zarzucał opiekunce braku podstawowej wiedzy ekonomicznej. Nikt nie nazwał jej niepoprawną marzycielką. Została zasypana pytaniami, skąd wzięła liczbę 1500 euro, dlaczego domaga się wypłaty państwowych pensji każdemu bez względu na stan jego finansów oraz skąd wziąć setki miliardów na realizację takiego programu. Odpowiadała po kolei. Obliczyła, że 1,5 tys. euro to minimum potrzebne do godnego życia, “aby nie być zmuszonym do kupowania w najtańszych sklepach”. Pieniądze te należą się każdemu, bo nie można dyskryminować nawet bogatych. Dodatkowe miliardy znajdą się w kasie państwowej z nowych podatków i opłat.
– To prawdziwy teatr absurdu – twierdzi Karl Brenke, ekspert Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (DIW). Bundestag nie mógł jednak uniknąć podobnego spektaklu, gdyż Susanne Wiest zdołała zebrać pod petycją dotyczącą wprowadzenia bezwarunkowego dochodu państwowego prawie 51 tys. podpisów, o tysiąc więcej niż wymagane minimum, by komisja petycji musiała przeprowadzić publiczne przesłuchanie. Przedstawienie musiało się więc odbyć. Tym bardziej że sam pomysł radykalnej przebudowy społeczno-ekonomicznego porządku RFN nie jest bynajmniej nowy. Kilka lat temu wystąpił z nim były premier Turyngii Dieter Althaus z CDU, powołując się na słynnych ekonomistów, w tym Miltona Friedmana. Fundacja Konrada Adenauera, think tank CDU, zleciła nawet renomowanym instytutom gospodarczym przedstawienie obszernych ekspertyz. – To zupełna bzdura – orzekł Institut zur Zukunft der Arbeit (Instytut Przyszłości Pracy).