Prawie 55 proc. Ukraińców przyjeżdżających do pracy w Polsce chciałoby się przeprowadzić do nas na dłużej, w tym niemal co trzeci na stałe. Ta druga grupa zwiększyła się prawie o połowę od zeszłego roku – wynika z ogłoszonego w poniedziałek raportu agencji zatrudnienia EWL i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Raport jest wynikiem sondażu, który na przełomie kwietnia i maja br. objął ponad 850 migrantów zarobkowych z Ukrainy przyjeżdżających na autobusowy Dworzec Zachodni w Warszawie.
Już większość z nich ma doświadczenie z pracy w Polsce, co wpływa zarówno na ich plany dotyczące długości pobytu, jak i oczekiwania finansowe. Te zaś rosną: tylko 6 proc. pracowników z Ukrainy jest gotowych pracować za minimalną stawkę, którą w w minionym roku akceptowało prawie 41 proc. Teraz najczęściej chcą zarabiać 13–15 zł netto na godzinę, a grupa tych, którzy oczekują stawki powyżej 15 zł netto na godzinę, zwiększyła się prawie do 26 proc., czyli trzykrotnie w porównaniu z minionym rokiem. Większość migrantów oczekuje też dodatkowych świadczeń na czele z bezpłatnym zakwaterowaniem (78,5 proc.) i możliwości uzyskania premii, a co trzeci liczy też na bezpłatne wyżywienie.
O ile do saksów w Polsce Ukraińców przyciągają głównie wyższe zarobki, o tyle o chęci zamieszkania w naszym kraju na dłużej decyduje wyższa jakość życia i lepsze perspektywy dla dzieci. Prawie 65 proc. badanych chciałoby, by ich dzieci studiowały w Polsce, a prawie 40 proc. planuje sprowadzić swoje rodziny.
Barierą jest jednak kwestia zezwoleń na pobyt i pracę. Uproszczenie procedury zatrudniania i skrócenie okresu oczekiwania na decyzje urzędników to obok zwiększenia minimalnej stawki najczęściej wskazywane postulaty pracowników z Ukrainy, o których Polska coraz częściej musi dzisiaj rywalizować z innymi krajami. Głównie z Czechami. Od stycznia 2020 r. do konkurencji o Ukraińców na większą skalę włączą się Niemcy.
– To ostatni moment, by zmienić procedury regulujące dłuższy pobyt Ukraińców w Polsce – podkreśla Andrzej Korkus, prezes EWL, zaznaczając, że taka zmiana przyniosłaby korzyści i pracodawcom, i budżetowi.