Polska się zmieniła przez te trzydzieści lat, wieś się zmieniła i PSL się zmienia. Rolnik dziś to przedsiębiorca. Rolnictwo to jedna z najbardziej nowoczesnych branż w Polsce – automatyzacja, komputeryzacja produkcji rolnej w Polsce poszła naprawdę bardzo daleko, to już nie jest średniowieczna wioska. Zmienia się też PSL – kierownictwo PSL jest najmłodsze z wszystkich partii. Do tego młodzi samorządowcy, przedsiębiorcy, ludzie ciężkiej pracy. Gdy zakładano ruch ludowy, walczył on o prawa ludzi uciemiężonych, bez podmiotowości, dziś to ruch ludzi ciężko pracujących, rolników, przedsiębiorców, ciężko pracujących w samorządach. Połowa kandydatów PSL od lat to są właśnie samorządowcy, działacze różnych organizacji uśmiecham się jak niektórzy odkrywają teraz, że trzeba im dać 20 proc. miejsc na listach wyborczych.
Kilka dni temu w „Dzienniku Bałtyckim" udzielił panu poparcia Aleksander Hall, mówiąc, że do PiS mu daleko, ale w PO nie może się odnaleźć i liczy, że dla takich ludzi jak on to PSL przygotuje jakąś ofertę...
...i jestem mu ogromnie wdzięczny za te słowa, które potwierdzają, że obraliśmy dobrą drogę. Zwłaszcza że mówi to ojciec chrzestny współczesnych polskich konserwatystów.
Ale czy to się sumuje? Pan chce zbudować hybrydę – odzyskać wyborców na wsi oraz skierować się do zawiedzionych wyborców o poglądach centrowych czy konserwatywnych, którzy nie odnajdują się w PO?
Ale chodzi też o tych, którzy nie odnajdują się też w PiS. Wiele osób chwali PiS za politykę społeczną, ale nie podoba się burzenie wspólnoty, permanentny konflikt, wojna polsko-polska. Nie wierzą w politykę miłości, która właśnie ogłosił Jarosław Kaczyński – to jest tak samo wiarygodne, jak zapewnienie z 2015 roku, że to Jarosław Gowin będzie szefem MON a nie Antoni Macierewicz. PiS przed wyborami chowa tych, którzy przynoszą im kłopoty. Nikt się tym razem na to nie nabierze. Wiele osób jest rozczarowanych sytuacją w służbie zdrowia, rodzice dzieci, które nie dostały się do wymarzonego liceum, frankowicze często w dramatycznej sytuacji finansowej. Jest wiele grup, które zawierzyły PiS, czy to ze względu na obietnice, czy też z tego powodu, że się PiS przebrał w 2015 w zupełnie inne szaty, które po wyborach zrzucił i dzielił Polaków na lepszy i gorszy sort. My im mówimy – głosujcie na nas, macie wybór.
Ale to są różne elektoraty. W miastach wystawicie Marka Biernackiego, Władysława Teofila Bartoszewskiego, Michała Mazowieckiego, Jacka Tomczaka do tych rozczarowanych wyborców centrum, równocześnie walcząc o wiarygodność na wsi. Powtórzę pytanie: czy to się sumuje?
Proponujemy wspólnotę programu i wartości dla wszystkich, bez względu, czy mieszkają na wsi czy w mieście, bez względu na to, jakie maja wykształcenie i ile zarabiają. Jeśli chcą żyć w państwie spokojnym, które wspiera rodzinę, ale też docenia przedsiębiorców. To dzięki ciężkiej pracy przedsiębiorców, dobrych gospodarzy, rząd ma dziś pieniądze na politykę społeczną, na 500+.
PSL jest za utrzymaniem 500+?
Tak, jako jedyna partia opozycyjna głosowaliśmy za 500+. I mamy tu wiarygodność. Uważam, że ten program pomógł wielu rodzinom, podobnie jak i rozwiązania, które ja wprowadzałem – roczny urlop rodzicielski, karta dużej rodziny, 1000 zł miesięcznie po urodzeniu dziecka. Martwi mnie to, że 500+ nie przyniósł pozytywnego efektu demograficznego, na który wszyscy liczyli. Polska się starzeje, a negatywne tendencje nie zostały odwrócone. Polska dziś siwieje dlatego musimy szukać nowych impulsów prodemograficznych. Mamy swoją diagnozę, uważamy że główną barierą jest brak własnego mieszkania. To największa przeszkoda dla młodych rodzin i państwo musi pomóc ją przezwyciężyć.
W przyszłej kadencji trzeba też położyć nacisk na wsparcie dla tych, dzięki którym można sfinansować 500+, czyli przedsiębiorców. Przywrócić wolność gospodarczą, nie zmieniać co chwilę prawa. Przedsiębiorcy nie chcą od rządu złotych gór, chcą tylko, by im nikt nie przeszkadzał.
Czy pan teraz powtarza program, który przedstawił Grzegorz Schetyna tydzień temu?
To już znacznie wcześniej przedstawił PSL. Jeśli Grzegorz Schetyna chce go poprzeć, będziemy się tylko cieszyć. Będziemy się cieszyć, jeśli poprze też nasz pomysł emerytury bez podatku. Emeryci pracowali przez lata, wychowywali dzieci, nie mieli 500+, nie mieli urlopów rodzicielskich – trzeba im pomóc i nie zabierać od ich emerytury podatku. To byłaby dla nich realna pomoc.
Kogo pan chce jeszcze przekonać – prócz Biernackiego, Bartoszewskiego i innych – do startu z pana list? Co z Kukizem?
Tym, którzy już zdecydowali się iść z nami bardzo dziękuję. A zapraszam wszystkich ludzi dobrej woli. Wierzę, że jest ich więcej. Chcemy, by w Sejmie była silna reprezentacja ludzi zdroworozsądkowych, chcących pozytywnej zmiany. Chcemy też zatroszczyć się o środowisko, czysty prąd, zieloną energię. Wolimy czysty prąd niż miliardy ton węgla z Rosji. Wolimy wysyłać do Rosji polskie jabłka, na które wciąż jest embargo, niż brać od nich węgiel.
Na ile procent w sondażach pan liczy?
Liczę na to, że będziemy mieli wpływ na to, co się będzie działo w Polsce.
Ale jak wybory wygra PiS, decydować o przyszłości Polski będzie można tylko w koalicji z Jarosławem Kaczyńskim. Bierze pan pod uwagę sojusz z PiS po wyborach?
Kto po wyborach 2018 roku pomógł PiS przejąć władzę na Śląsku? Radny Nowoczesnej. Kilkanaście lat temu razem z PiS koalicję samorządową robiła Platforma. My w przeciwieństwie do tych, którzy dziś tak nas krytykują, nigdy w koalicji z PiS nie byliśmy. I wcale się do niej nie wybieramy.
Wyobraża sobie pan współpracę opozycji w wyborach do Senatu?
Na pewno nie warto sobie wchodzić w szkodę.
Czyli nawet bez formalnego porozumienia nie będziecie wystawiać przeciwko sobie kandydatów do Senatu?
W 2015 roku szliśmy w osobnych blokach i nie występowaliśmy przeciwko sobie.
A jak nie przekroczycie? Wyobraża Pan sobie życie poza Sejmem, gdybyście nie przekroczyli progu.
Przekroczymy i będziemy silniejsi niż dziś.
Zawsze przed wyborami jesteście na krawędzi, i zawsze wchodziliście. Ale kiedyś może być ten pierwszy raz...
Zaskoczymy jeszcze wszystkich.