Ważą się losy koalicji, która (lub które) miałaby powstać po stronie opozycyjnej. Na środę wieczorem zaplanowano posiedzenie zarządu PO, który miał wskazać, z kim pójdzie największa partia z bloku anty-PiS. A jaki wpływ na preferencje wyborcze w połowie lipca będzie mieć układ, który ostatecznie wybiorą politycy?
IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej" przeanalizował wszystkie główne (potencjalne) warianty, w których opozycja może pójść do wyborów. W żadnym z nich nie zmienia się znacząco poparcie dla partii rządzącej: niezmiennie wskazuje ją 42–43 proc. badanych.
Wariant rozpaczy
To wariant osobnego startu wszystkich partii opozycyjnych. Wśród nich oczywiście najlepszy wynik notuje PO – ponad 26 proc., a kolejny jest SLD – 5,9 proc. Reszta nie wchodzi do Sejmu: PSL – 4,4 proc., Wiosna – 4,2, Razem – 1,4.
W wariancie tym do Sejmu oprócz PiS wchodzą więc tylko dwie partie: PO i SLD. A opozycja wspólnie osiąga 32 proc., co przy 43 proc. PiS jest wynikiem bardzo słabym, znacząco gorszym niż ponad 38 proc. z wyborów europejskich. – Taki wariant to katastrofa dla opozycji – analizuje prof. Jarosław Flis z UJ. I dodaje, że po przeliczeniu tego poparcia na mandaty PiS zdobyłoby 278 miejsc w Sejmie, czyli większość 3/5 głosów.