Pytaliśmy osoby interesujące się sprawą, czy i w jakim zakresie należy te kwestie doregulować.
– Nie ma takiej instrukcji czy ustawy, która regulowałaby wszystkie przypadki. Trzeba raczej pracować nad świadomością polityków korzystających z procedury HEAD, bo przecież pilot raczej nie odmówi prezydentowi zabrania wskazanej przez niego osoby – mówi „Rzeczpospolitej" generał brygady rezerwy pilot Tomasz Drewniak, współautor „Instrukcji organizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie w Siłach Zbrojnych RP", dziś ekspert Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.
– Obecna instrukcja pozwala osobie korzystającej z lotu HEAD na zabranie np. dziennikarzy, tylko trzeba dochować procedur, zgłosić takie osoby wcześniej na liście pasażerów. Najważniejszy w tych sprawach jest rozsądek użytkowników.
Podobnie uważa Jacek Sadowy, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Wystarczyć powinno uczciwe zachowanie korzystających z lotów.
Życie pokazuje jednak, że zastrzeżenia budzą loty nie tylko polityków tej kadencji, i kluczowa staje się kwestia ich kontroli.
Koordynacja i kontrola
– Na pewno nie można publikować informacji o locie przed jego wykonaniem, może np. dopiero na koniec roku. Loty mają status HEAD w celu zapewnienia bezpieczeństwa, a nie np. szybkości, gdyż inny samolot leci z tą samą szybkością – wskazuje gen. Drewniak. – Konieczne jest natomiast ustanowienie komórki koordynującej te loty, jak to było kiedyś, bo może np. zgłosić się dwóch chętnych na jeden samolot.