Najpierw ciężki uraz wielonarządowy, wymagający czynności ratunkowych, potem operacja i pobyt na oddziale intensywnej terapii, a następnie długotrwała rehabilitacja i równie długa opieka psychiatryczna lub psychologiczna związana z zespołem stresu urazowego - leczenie ofiar wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców jest trudne i bardzo kosztowne dla budżetu państwa. Dlatego posłowie PSL-Kukiz'15 chcą, by pokrywali je sprawcy.
Zgłoszony w Sejmie w piątek projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych stwarza podstawy prawne, by Narodowy Fundusz Zdrowia mógł wystąpić z regresowym roszczeniem do sprawcy wypadku, który prowadził pojazd po pijanemu lub znajdował się pod wpływem środków odurzających. Pijany kierowca miałby pokryć koszty leczenia nie tylko swoich ofiar, ale i własnego. Zaproponowany przez posłów art. 108 a pkt. 2 precyzuje, że chodzi w szczególności o świadczenia z ratownictwa medycznego, leczenia szpitalnego, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz rehabilitacji.
Czytaj także:
Picie alkoholu z kierowcą zmniejsza odszkodowanie za wypadek
Autorzy projektu zauważają, że koszty świadczeń zdrowotnych u poszkodowanych w wypadkach spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców, są istotnym obciążeniem dla budżetu NFZ. Według szacunków Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, koszty wszystkich zdarzeń drogowych wynoszą 48,2 mld zł rocznie, czyli 3 proc. PKB. Koszt wypadku z jedną ofiarą śmiertelną to 2,05 mln zł, z ciężko ranną 2,3 mln zł, a z lekko ranną - 26,7 tys. zł.