To nieoczekiwany zwrot akcji w bitwie o PKL: po pięciu latach inwestycji, potyczek z lokalnymi władzami i sporu z Tatrzańskim Parkiem Narodowym fundusz Mid Europa sprzeda właściciela kolejki na Kasprowy państwowemu Polskiemu Funduszowi Rozwoju.
PiS może się pochwalić, że zrealizował wyborczą obietnicę sprzed lat powrotu kolejki w polskie ręce. Mateusz Morawiecki po transakcji nie wahał się nawet nazwać PKL „diamentem narodowym". Można przypuszczać, że określenie to ma znaczenie raczej symboliczne, bo skala działalności spółki i wypracowywane przez nią wyniki nie uzasadniają takiego sformułowania.
W 2013 r. zarejestrowana w Luksemburgu spółka należąca do funduszu Mid Europa odkupiła PKL od grupy PKP za 215 mln zł. Ile fundusz zainkasował teraz, nie wiadomo. PFR nie podaje tej informacji, bowiem uważa, że nie ma takiej praktyki. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że oferentami były także podmioty z Azji.
Nieujawnienie kwoty transakcji nie podoba się ekspertom z rynku, bo ich zdaniem chodzi de facto o publiczne pieniądze. Zastanawiają się również, jak PFR pokieruje spółką. Fundusz deklaruje, że będzie ją rozwijał we współpracy z lokalną społecznością i Tatrzańskim Parkiem Narodowym do standardów, jakie oferują najlepsze ośrodki narciarskie w Europie.
Zadowolony z transakcji jest dyrektor TPN Szymon Ziobrowski. – Rosną szanse, że wartości, które leżą nam na sercu, będą respektowane i że inwestycje będą prowadzone w sposób zrównoważony – mówi „Rzeczpospolitej".