Urzędy pracy w obecnej formule nie spełniają swojej roli. Są nieefektywne, a bezrobotni rzadko dzięki nim znajdują na dłużej stałą posadę – twierdzi NIK w raporcie, który poznała „Rzeczpospolita", i wskazuje, że potrzeba pilnych zmian.
Mankamenty dostrzega resort pracy, który przygotowuje rozwiązania mające zwiększyć efektywność, i dostosować rozwiązania do obecnych potrzeb.
Zaledwie 9,5 proc.
NIK wzięła pod lupę lata 2014–2017, by sprawdzić głównie to, czy bezrobotni, którzy skorzystali z jakiejś formy aktywizacji zawodowej, byli w stanie dłużej utrzymać pracę. Okazało się, że jest gorzej, niż wskazują dane urzędów.
Największą popularnością cieszyły się „tradycyjne" formy: staże (w ciągu czterech lat skorzystało z nich 855 tys. osób), szkolenia (510 tys. osób) i prace interwencyjne (blisko 210 tys.). Te jednak nie zapewniały trwałej posady. Z kolei nowe formy aktywizacji dawały większe szanse na posadę, ale nie cieszyły się wzięciem. Np. z bonu na zasiedlenie w ciągu czterech lat skorzystało 33 tys. osób, a z bonu zatrudnieniowego – 11 tys., ze szkoleniowego – zaledwie 6 tys.
– Mimo większych sum na promocję zatrudnienia urzędy pracy na nowe formy aktywizacji przeznaczyły mniej niż 5 proc. środków – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.