„Dialog osobisty cenię ponad wszystko. Polska jest dumnym członkiem UE i naszym partnerem. UE jest wspólnotą prawa, a Komisja strażnikiem traktatu. Jednocześnie kluczowe jest, aby rozmawiać, również na tematy, w których się różnimy" – napisała goszcząca od poniedziałku w Polsce Věra Jourová w oświadczeniu wydanym przed spotkaniami z przedstawicielami władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej oraz z rzecznikiem praw obywatelskich. Symboliczne, bo to pierwsza wizyta zagraniczna następczyni Fransa Timmermansa, która podkreśla chęć dialogu. W drugiej ręce ma jednak sugestie, że ostry kurs wobec sędziów może się skończyć cięciem unijnych funduszy wobec krajów ograniczających praworządność. Takie ryzyko – według naszych informacji – komisarz Jourová dostrzega, ale do zmian przepisów w tym kierunku jeszcze daleko.
Obszerna agenda
Na początku padła deklaracja dobrej woli. „Zależy mi na ustanowieniu metody współpracy, która może doprowadzić do przywrócenia zaufania koniecznego dla konstruktywnych relacji. Liczę na równie konstruktywną postawę moich polskich partnerów" – napisała Jourová.
Agenda jej spotkań była obszerna. Rozmawiała z niemal wszystkimi stronami sporu – oprócz Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk uznał to za niepokojące i ocenił, że z powodu tego pominięcia Jourová nie będzie miała pełnej wiedzy o sytuacji w Polsce.
– Jesteśmy otwarci na dialog z Komisją Europejską. Mamy nadzieję, że przyniesie owoce – mówiła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, ale zaraz dodała, że ma poczucie, iż w Europie stosuje się „podwójne standardy" do oceny praworządności.
Prof. Piotr Bogdanowicz z UW wskazuje, że KE działa ponadstandardowo, przekonując stronę polską do wycofania się z ustawy kagańcowej. – Potem jest już wszczynanie kolejnego postępowania przeciw Polsce. – Ekspert podkreśla, że traktaty obligują nas do lojalnej współpracy z KE. – Nie widzę u nas chęci tej współpracy – ocenia ekspert.