Zwolnienia lekarskie, urlop dla poratowania zdrowia oraz wprowadzony od niedawna urlop rehabilitacyjny – są to dla mnie tematy zupełnie abstrakcyjne. Mam bowiem to szczęście, że przez ponad 20 lat służby zdrowie mi dopisywało i nie musiałam się zastanawiać nad tego rodzaju regulacjami.
Czytaj też: Nowy urlop dla sędziów: przywilej czy narzędzie nacisku
Teoretycznie mogę jednak stwierdzić, że w sytuacji długotrwałej choroby czy wypadku losowego skutkującego poważnym rozstrojem zdrowia, uniemożliwiającym wykonywanie obowiązków sędziego, niezbędne są rozwiązania systemowe, które zapewnią sędziemu odpowiednio długi czas na odzyskanie sprawności do pracy lub wcześniejsze przejście w stan spoczynku.
Ustawa jako wyraz troski?
Urlop rehabilitacyjny, jako swego rodzaju dodatkowy czas zwolnienia od pracy do wykorzystania przed ostateczną decyzją o wcześniejszym przejściu w stan spoczynku, oceniam jako bardzo dobry pomysł. Co do zasady należy bowiem dążyć do zatrzymania w zawodzie jak największej liczby doświadczonych sędziów, którym stan zdrowia przeszkodził w wykonywaniu służby.