Minister ds. europejskich Konrad Szymański we wtorek rano w Polsat News przekonywał, że Polska powinna jak najszybciej ratyfikować zwiększenie zasobów własnych UE, co warunkuje uruchomienie Europejskiego Funduszu Ratunkowego (EFR). Jednak chwilę później rząd zdecydował, że ratyfikacją się nie zajmie. Sprzeczność? Nie, raczej próba zwarcia szyków przed bojem decydującym dla przetrwania Zjednoczonej Prawicy.
W planie najbliższego posiedzenia Sejmu ratyfikacji EFR nie było. Gdyby rząd projekt ustawy ratyfikacyjnej w ostatniej chwili do Sejmu wysłał, mogłoby dojść do przegranego przez PiS głosowania nad rozszerzeniem porządku obrad. Konfederacja i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry są przeciwnikami ratyfikacji, więc zagłosowałyby przeciw wprowadzeniu tego punktu. Platforma od dłuższego czasu stawia rządowi warunki w sprawie wydawania miliardów z EFR. Jednak zablokowanie ratyfikacji przez PO, które oznaczałoby koniec tego projektu w całej Unii, byłoby trudne do wytłumaczenia proeuropejskim wyborcom tej partii. Głosowanie przeciw rozszerzeniu porządku obrad o sprawę ratyfikacji to jednak co innego.