Unijne biuro statystyczne opublikowało szacunkowe dane dotyczące bezrobocia w ubiegłym roku. Na razie dysponuje tylko danymi kwartalnymi pokazującymi wzrost zatrudnienia w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku o 0,3 proc. W poprzednim kwartale również zanotowano wzrost i wyniósł on 0,9 proc. Tylko w drugim kwartale, w czasie najdotkliwszej blokady gospodarki spowodowanej pierwszą falą zupełnie nieznanego wtedy koronawirusa, zatrudnienie spadło o 3 proc. W sumie więc w całym 2020 roku zatrudnienie w Unii zmniejszyło się o 1,6 proc. – szacuje Eurostat. W tym samym czasie produkt krajowy brutto UE zmniejszył się o 6,4 proc. Zatem spadek aktywności gospodarczej firm nie przełożył się na wzrost bezrobocia. To efekt celowej polityki Unii.
Czytaj także: Komisja Europejska przeznaczy 100 mld euro na walkę z bezrobociem
Wstrzykiwanie płynności firmom
– Ten kryzys jest zupełnie inny niż kryzys finansowy sprzed dekady – mówi „Rzeczpospolitej" Andreas Eisl, ekonomista z think tanku Delors Institute. Wtedy przyczyną zapaści gospodarczej były błędy popełniane przez rządy, które pozwoliły na pęcznienie baniek spekulacyjnych czy to na rynkach finansowych, czy na rynkach nieruchomości w niektórych krajach UE. W efekcie musiała nastąpić korekta w postaci recesji i wzrostu bezrobocia. Tym razem kryzys ma charakter zewnętrzny: spowodowała go niezawiniona przez nikogo pandemia. Wszystkie państwa podjęły decyzje o lockdownie i wstrzymały aktywność gospodarczą. Ale jednocześnie, co jest efektem zrozumienia, że tym razem przyczyna kryzysu leży gdzie indziej, lecz także lekcji wyciągniętych z zarządzania kryzysem finansowym, rządy rozpięły parasol ochronny nad firmami.