– Tam jest cały rozdział o tradycyjnych narodowych wartościach – wyjaśniał, jak ze sceny chronić bezpieczeństwo narodowe szef rady Michaił Lermontow (bardzo daleki kuzyn słynnego XIX-wiecznego poety – wspólnego przodka mieli w XVII wieku).
W prezydenckim dekrecie rzeczywiście jest część „Obrona tradycyjnych rosyjskich duchowo-moralnych wartości, kultury i historycznej pamięci". Nakazuje ona zwalczanie „obcych narodom Rosji idei i wartości", które „narzucają USA i ich sojusznicy". „Niszczą one fundament kulturalnej suwerenności" poprzez „zewnętrzną ekspansję idei i wartości".
Pierwsze sprawdzanie repertuarów odbędzie się podobno już pod koniec sierpnia. – Kto powiedział, że będziemy chodzili po teatrach? Będziemy sprawdzali tylko politykę repertuarową. Zaprosimy specjalistów i oni dadzą nam swoje rekomendacje – wyjaśniał Lermontow, inżynier mechanik z wykształcenia, jak będą wyglądały kontrole.
Ale pomysł „rady społecznej" przestraszył nawet obecną minister kultury Olgę Lubimową. – Chciałabym przypomnieć, że cenzura w naszym kraju jest niedopuszczalna – zastrzegła.
– Ministerstwo Kultury nie ma pełnomocnictw, a my mamy. I zgodnie z prawem urzędnicy powinni nas słuchać. A ja zmuszony jestem domagać się od nich wypełnienia naszych rekomendacji – odpowiedział natychmiast pewny siebie Lermontow, nie zważając na to, że stoi na czele jedynie społecznego organu doradczego.