Takie sensacyjne informacje przekazał fińskiemu dziennikowi „Helsingin Sanomat" były wiceminister spraw zagranicznych Rosji Andriej Fiodorow. Dyplomata pracował w ministerstwie jeszcze przed rozpadem ZSRR, gdy „rosyjski" resort podległy prezydentowi Borysowi Jelcynowi działał równolegle z radzieckim ministerstwem uznającym zwierzchnictwo Michaiła Gorbaczowa.
„Byłem w Finlandii jesienią 1991 roku i wtedy na pewno omawialiśmy tę sprawę. Ale polityczni przywódcy Rosji omawiali ją za zamkniętymi drzwiami" – powiedział gazecie Fiodorow.
Według dyplomaty za 15 mld dolarów (obecnie byłaby to równowartość 22,5 mld euro) Moskwa gotowa była zwrócić co najmniej Karelię i rejon Petsamo (za kręgiem polarnym – wraz z jego zwrotem Rosja straciłaby lądową granicę z Norwegią należącą do NATO). Nie wiadomo, czy propozycja dotyczyła też zwrotu terenów w środkowym biegu granicy obu państw – również anektowanych przez Rosję po wojnie zimowej.
Propozycję „handlu" miał powtórzyć w Helsinkach już w styczniu 1992 roku – po rozpadzie ZSRR i przejęciu władzy na Kremlu przez Jelcyna – Giennadij Burbulis, prawa ręka ówczesnego prezydenta Rosji. Stojąca na krawędzi bankructwa Rosja potrzebowała pilnie pieniędzy. – Moskwa ma pewne idee związane z Karelią – miał w Helsinkach mówić wtedy Burbulis.
Fiodorow twierdzi, że rozmowy o sprzedaży Karelii „były częścią większego procesu przeglądu problemów granicznych". Z innych źródeł wiadomo, że jeszcze w lipcu 1991 roku rosyjskie władze stworzyły listę regionów kraju i terenów przygranicznych „zagrożonych ruchami nacjonalistycznymi lub pretensjami ze strony sąsiadów". Bez wątpienia znalazły się tam zarówno Wyspy Kurylskie (tereny sporne z Japonią), jak i rejon peczorski (do którego pretensje w owym czasie rościła Estonia). Nic jednak nie wiadomo, by Moskwa zwracała się wtedy (na przełomie 1991 i 1992 roku) do tych państw z propozycjami podobnego targu.