Żyjemy w czasach globalnej zarazy i nie potrafiliśmy dać sobie z nią rady, szczególnie na początku. Nie tylko u nas, ale i we wszystkich krajach: również przez błędy Borisa Johnsona i Donalda Trumpa, którzy bagatelizowali zarazę, czy rząd hiszpański, który nie zastopował wielkiego zgromadzenia – manifestacji 8 marca.
Światowe wzorce
Jakie są przykłady dawania sobie rady z wyzwaniami pandemii? Korea Południowa uruchomiła specjalne działania: nie tylko cyfrowy monitoring osób zainfekowanych, ale i ich kontaktów, by wiedzieć, jak wirus może się rozsiewać, lecz też by ostrzegać osoby mające kontakt z chorymi, żeby były uważne. Algorytmiczne modele skróciły czas rozpoznania trajektorii z 24 godzin do 10 minut. Wszystko za zgodą wprowadzonych czasowo przepisów, by nie wywoływać sporu o prawa obywatelskie, tylko otwarcie i jasno powiedzieć społeczeństwu, że w imię bezpieczeństwa i zdrowia takie inwigilacyjne kroki są potrzebne. No i klucz do koreańskiej sprawności w zarządzaniu kryzysem – setki tysięcy testów oraz klarowna polityka wobec grup wysokiego ryzyka (choroby przewlekłe, cukrzyca, choroby dróg oddechowych, osłabieni odpornościowo w trakcie oraz po terapiach nowotworowych i sterydowych, seniorzy). Dodatkowo w Korei na kwiecień wprowadzono tzw. minimalne wynagrodzenie podstawowe dla wszystkich, utrzymując spokój społeczny, ale i wspierając tym samym restrykcje dotyczące poruszania się (od połowy marca są łagodzone).
Niemcy – z jasną strategią zarządzania kryzysem i dobrą komunikacją Angeli Merkel, która nie mówiła o wrogach, jak u nas wielu polityków o Unii Europejskiej, ani o dumie narodowej i patriotyzmie przeszłości (jak w narracji Mateusza Morawieckiego), ale o solidarności – szerszej niż tylko narodowa, oraz o swoistym patriotyzmie czasu zarazy. Niemieckie wojskowe szpitale polowe pomagają w kraju, ale też włoskim ofiarom pandemii. A gdzie są u nas szpitale polowe? Czy już taki postawiono przy szpitalu bródnowskim, by pomóc izolować zagrożonych koronawirusem od chorujących na co innego?
Spór o priorytety
Skądinąd to duży problem nie dodawać do epidemii koronawirusa swoistej epidemii nacjowirusa, który oddziela nas od Europejczyków (jak głupie i biurokratyczne decyzje wywołujące korki transportowe na granicach, za które minister Jadwiga Emilewicz przepraszała ministrów z UE), ale przede wszystkim który dzieli nas u siebie, w kraju.
W Polsce jest tak, jakby rządzący ciągle uznawali, że polaryzacja społeczeństwa jest najlepszym sposobem rządzenia. Efektem jest ekstremalnie wroga komunikacja różnych grup społecznych, skrajna i zabójcza rywalizacja zamiast silnej kooperacji (nawet w tzw. obozie demokratycznym: bzdurne spory o billboardy między Kidawą a Kosiniakiem). Otwarcie mówiąc, wiadomo, że na wiele rzeczy po prostu nigdzie na świecie nie starczy. Trzeba więc racjonalnie bilansować niezbędne, priorytetowe wydatki z dochodami, które z natury przy słabnącej gospodarce będą mniejsze. Tak robiliśmy w 1989 r. i podczas kryzysu 2008–2011. A zatem między rządem a opozycją powinien rozwijać się spór o priorytety, a nie spór o wszystko i o to, kto obieca więcej.