"Po II wojnie światowej w naszych archiwach znalazło się dość dużo dokumentów z Europy Wschodniej i Niemiec" – mówił 20 grudnia ubiegłego roku Władimir Putin. Słowa te oczywiście znikły w cieniu kalumnii rosyjskiego prezydenta pod adresem przedwojennej Polski i polskiej dyplomacji.
Nie będę komentował interpretacji historycznych głoszonych przez prezydenta Putina – wystarczy, że odnieśli się do nich już premier i Sejm. Solidarnie potępiły je USA, Niemcy, Wielka Brytania, Ukraina, Izrael i wiele innych krajów. Jako minister kultury i dziedzictwa narodowego RP mam natomiast obowiązek zareagować na enuncjację rosyjskiego prezydenta w sprawie dokumentów, które „znalazły się" w Rosji.