Statystyczny Polak zjada w roku 42 kg cukru, co daje – w skali kraju – krajową konsumpcję na poziomie 1,7 mln ton. To na tyle dużo, że rodzima produkcja nie jest w stanie pokryć tego apetytu. Oprócz konsumentów, potrzebują go także producenci żywności. Białe kryształki trafiają bowiem nie tylko do herbaty, ale do niemal wszystkich produkowanych napojów, oprócz wody, do przetworów, dżemów, lodów, soków, a nawet tam, gdzie przeciętny konsument by się go nie spodziewał, jak choćby do keczupu czy majonezu.
Słodka scena
Branżowa scena mieści wielu aktorów. Z jednej strony stoi czterech działających w Polsce producentów cukru, z drugiej – blisko 35 tysięcy plantatorów buraka cukrowego. Ważne miejsce zajmują producenci żywności, a także politycy, którzy dziś pośpiesznie douczają się na temat tego rynku.
– Do tej pory sprawa cukru i buraków cukrowych był tematem uśpionym, dopiero informacja o planowanym uwolnieniu produkcji obudziła emocje – powiedział nieoficjalnie jeden z polityków. Posłowie starają się szybko doszkolić z tej problematyki, ale na razie trudno wśród nich znaleźć zorientowanego komentatora.
W styczniu ceny cukru na światowym rynku ponownie wzrosły. W opinii producentów żywności za mocno. Surowiec kupują wciąż w Polsce, zamiast na przykład dużo taniej na Ukrainie, ale to raczej z powodu kosztu transportu. Producenci słodyczy spodziewają się więc spadku cen. – Dziś są bardzo wysokie w porównaniu z latami ubiegłymi. Opłaca się kupować polski cukier z powodu barier celnych, jakie obejmują zakupy spoza Unii Europejskiej, i stosunkowo wysokich cen na rynkach światowych. Według nas po uwolnieniu rynku będzie taniej, natomiast trudno dziś przewidzieć, jak duże będą to spadki – mówi „Rzeczpospolitej" Dorota Liszka, manager ds. komunikacji korporacyjnej Grupy Maspex.
Podobnie rzecz widzą w Hortexie. – Kupujemy cukier wyprodukowany w Polsce, gdyż jest to wygodne i na razie optymalne kosztowo – przyznaje Beata Łosiak, menedżer PR z tej firmy. – Jednak dzisiaj jego cena w kraju jest na dość wysokim poziomie. Spodziewamy się więc, że jesienią po uwolnieniu kwot powinna się rozpocząć długoterminowa tendencja spadkowa – komentuje.