W całej Polsce na egzamin praktyczny na prawo jazdy najpopularniejszej z kategorii B (samochód osobowy) trzeba czekać już nie kilka dni, lecz ponad miesiąc, a bywa, że i dłużej. Tak źle już dawno nie było. Przyczyny? Pandemia, ale nie tylko. W styczniu 2020 r. weszły obostrzenia w egzaminowaniu na prawo jazdy. Dziś wiadomo, że się nie sprawdziły. Ministerstwo Infrastruktury chce się z nich wycofać. Projekt noweli rozporządzenia w sprawie egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez egzaminatorów oraz wzorów dokumentów stosowanych w tych sprawach trafił właśnie do Rządowego Centrum Legislacji. Co proponuje MI?
Po pierwsze, skrócenie z 50 do 45 minut czasu, po jakim może być egzaminatorowi przydzielona kolejna osoba egzaminowana. Po drugie, gdy egzamin nie odbył się, nie jest wliczany do liczby egzaminów, które danego dnia przeprowadził egzaminator. Po trzecie, wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego będą mogły zatrudnić na sześć miesięcy jako egzaminatora nadzorującego osoby niespełniające jednego z warunków określonych w przepisach, czyli mające pełne uprawnienia, ale tylko dwuletnie doświadczenie w egzaminowaniu ze wszystkich kategorii prawa jazdy. Po czwarte, zmiana przepisów ma umożliwiać szkolenia na egzaminatorów również w mniejszych ośrodkach (dziś wyłącznie w tzw. ośrodkach doskonalenia techniki jazdy stopnia wyższego).
Czytaj też: Coraz dłuższe kolejki na egzamin na prawo jazdy
Co o tych propozycjach twierdzą eksperci?
Polska Federacja Stowarzyszeń Szkół Kierowców krytycznie ocenia zatrudnienie egzaminatorów bez wymaganego doświadczenia.