Prawo i Sprawiedliwość utrzymuje się na niekwestionowanej pozycji lidera. Ale 30 procent to nie jest spełnienie marzeń, PiS wygrywał rok temu wybory z wynikiem prawie 38-procentowym... Brak jest postępu pozwalającego myśleć o konstytucyjnej większości, tym bardziej że i potencjalny koalicjant, czyli Kukiz'15, zatrzymał się w miejscu na poziomie 9 procent. Rządowi nie pomaga reforma edukacji ani dane o obniżającym się PKB. Może więc nie należy się dziwić, że wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział przełom w sprawie kwoty wolnej od podatku?
Opozycja też daleka jest od nagrody za inwencję polityczną. Nowoczesna cały czas jest na drugim miejscu, ale utknęła na poziomie 20 procent. Ruch widać tylko w PO, ale jest to ruch w dół o 2,5 punktu procentowego, na poziom 14 punktów. Być może za wcześnie jeszcze na pojawienie się efektów działania przedstawionego w zeszłym tygodniu gabinetu cieni, choć sondaż IBRiS przeprowadził 18 i 19 listopada, już po konwencji PO.
Politolog prof. Ewa Marciniak z UW nazywa sytuację polityczną odzwierciedloną w sondażu „małą stabilizacją". – Ona może być dobra dla partii rządzącej, ale jest zarazem przykra dla opozycji. Ale trzeba pamiętać, że PiS zależy na tym, by słupki poparcia z pomiaru na pomiar rosły, a społeczny odbiór to jest jego lustro – mówi.
Zdaniem politolog opozycja ma się czym martwić, bo wyniki sondażu oznaczają, że jej „sposoby realizowania opozycyjności się nie sprawdzają". – PO dopiero co ogłosiła powstanie gabinetu cieni, może efekty przyjdą później – mówi Ewa Marciniak. – Platforma na pewno czeka na drgnięcie w sondażach, a przynajmniej zrównanie się w rankingach z Nowoczesną. Trzeba też podkreślić, że suma dwóch największych partii opozycyjnych to mniej więcej wynik PiS – mówi.