Obóz rządzący stracił natomiast Senat na rzecz opozycji. Tak wyglądał krajobraz polityczny, z którym w powyborczy poniedziałek musieli mierzyć się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jak sami przyznają w kuluarowych rozmowach, sytuacja obozu rządzącego mocno się komplikuje.
W poniedziałek w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej ruszył cykl spotkań i konsultacji, który ma doprowadzić do wyłonienia nowego rządu. Odbywały się w bardziej napiętej atmosferze, niż można się było spodziewać. W partii Jarosława Kaczyńskiego jednym z największych zaskoczeń był dobry wynik Konfederacji, która w nowym Sejmie będzie konkurencją dla PiS z prawej flanki.
– Skład rządu poznamy w ciągu dwóch, trzech tygodni – powiedział w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Muller. W tej chwili wszystko wskazuje na to, że premierem pozostanie Mateusz Morawiecki.
Jednak negocjacje dotyczące składu gabinetu utrudnia fakt, że partie dwóch koalicjantów PiS – Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry – zyskały sporo nowych posłów w porównaniu z 2015 rokiem. Teraz mogą liczyć na odpowiednio 18 i 16 mandatów. Dzięki temu, przy niewielkiej większości PiS w Sejmie, zarówno Gowin, jak i Ziobro będą mocniejsi podczas negocjacji dotyczących podziału tek w nowym gabinecie.
Na to, że w PiS nie ma poczucia triumfu, wskazywał już przebieg wieczoru wyborczego. – Zasługujemy na więcej – podkreślał Jarosław Kaczyński. Wśród polityków PiS dominuje świadomość, że druga kadencja może być dużo trudniejsza. – Można powiedzieć, że komfort rządzenia, jaki mieliśmy w kadencji 2015–2019, się skończył – powiedział w rozmowie z portalem Interia.pl senator PiS Jan Maria Jackowski.