To pierwsze takie przekazanie władzy w Japonii od przeszło dwóch wieków. O tym, że 85-letni dziś Akihito, 125. przedstawiciel dynastii o najdłuższej w świecie historii, ustąpi, wiadomo było od 2016 roku, gdy wspomniał, że zdrowie nie pozwoli mu na wykonywanie obowiązków, co zinterpretowano jako zapowiedź rezygnacji. By abdykacja stała się faktem, potrzebna była jeszcze odpowiednia ustawa parlamentu. Została przegłosowana w czerwcu 2017 roku.
– Abdykacja i przekazanie tronu nie ma żadnych politycznych konsekwencji. To raczej zmiana atmosfery. Cesarz i cesarzowa zostali sprowadzeni na ziemię, są kochani i szanowani przez Japończyków – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Ichiro Fujisaki, były wiceszef MSZ.