Gdy był pan szefem, a właściwie współprzewodniczącym Zielonych, słuchał pan innych?
W każdym razie się starałem. Gdy dostrzegałem rację, to się do niej przychylałem. Ale przewodniczenie jest trudne i czasochłonne. Dlatego tylko trochę ponad rok byłem przewodniczącym.
Ukoronowaniem pana kariery było stanowisko wiceministra ochrony środowiska w rządzie Jerzego Buzka.
Jeszcze zasobów naturalnych i leśnictwa, bo to było duże ministerstwo. Przeniesienie lasów do ochrony środowiska zostało wynegocjowane jeszcze przy Okrągłym Stole. Nadzorowaliśmy też gospodarkę wodną, która teraz została oddana Ministerstwu Transportu i Żeglugi Śródlądowej, co uważam za idiotyczne. Szefem resortu był Jan Szyszko z AWS, a Unii Wolności, zgodnie z umową koalicyjną, przypadło stanowisko sekretarza stanu. A że ekologów w naszej partii nie było wielu, Leszek Balcerowicz zaproponował mi to stanowisko.
Jak się panu pracowało z Janem Szyszką?
Przez pierwszy rok nieźle wszystko działało. Odpowiadałem za gospodarkę wodną i współpracę z organizacjami pozarządowymi. Ale po roku zabrano mi gospodarkę wodną i oddano ją ministrowi Jerzemu Widzykowi, który był pełnomocnikiem rządu ds. powodzi. Próbowałem temu przeciwdziałać. Pisałem listy do Leszka Balcerowicza, rozmawiam z kolegami na posiedzeniach klubu, prosiłem, żeby tego bronili. Starałem się też rozmawiać z ministrem Szyszką. Przekonywałem: „Janie, robisz błąd, systemowo rozwalasz resort, nie oddawaj tego na zewnątrz". Nic nie wskórałem. W rezultacie mamy do dzisiaj myślenie o rzekach w kategoriach użytkowych – prostować, betonować, robić kaskady. To wtedy zostało przesądzone.
Co w tam złego?
Nie myśli się o rzece jako elemencie ekosystemu kraju. I wbrew pozorom regulacja rzek zwiększa zagrożenie powodziowe. Tego nie rozumiano przez blisko 30 lat różnych rządów. Lobby betonowania rzek wygrywa i dziś. Można było uczynić gospodarkę wodną bardziej ekologiczną, ale w grę wchodziły ogromne pieniądze na przeciwdziałanie powodziom np. z kolejnych programów Banku Światowego, a ekolodzy i Zieloni mają za małą siłę przebicia, żeby się temu sprzeciwić. Za to skutecznie przeciwstawiłem się wówczas olimpiadzie zimowej w Tatrach i do dziś jestem z tego dumny, bo to by zniszczyło te góry.
A jakim ministrem był Szyszko?
Bardzo starał się pilnować, żeby żyć w zgodzie z AWS. Sknocił ustawę o parkach narodowych, bo wprowadził przepis, że decyzję o ustanowieniu nowego parku trzeba uzgadniać z gminą. Od tego czasu w Polsce nie powstał żaden nowy park narodowy, a kilka by się przydało. Osobiście przestrzegałem go, że taki będzie efekt, ale Szyszko postanowił zrobić przysługę włodarzom gmin. Z drugiej strony to on wymyślił, żeby wprowadzić w Polsce ścisłą ochronę wilka. Przyszedł kiedyś na posiedzenie kierownictwa resortu i mówi: „A może byśmy wprowadzili zakaz strzelania do wilków?". Ja na to: „Bardzo mi się ten pomysł podoba". I rzeczywiście z Januszem Radziejowskim zrealizowali ten projekt. Od tego czasu wilki wróciły na nasze tereny. W momencie gdy objęliśmy je ochroną, było ich w Polsce zaledwie 300, a teraz jest ich chyba 1500. Eksportujemy je przez zieloną granicę nawet do Niemiec. Tak więc dzięki Janowi Szyszce wilki wróciły do naszych lasów.
Czy już za tamtych czasów Szyszko zdradzał skłonności do wycinki drzew?
Skądże. Ja go po prostu nie poznaję. Mam wrażenie, że zmienił się w ministra walki ze środowiskiem. Za czasów AWS mawiał „my, ekolodzy", a teraz klaszcze na konwentyklach, na których ekologów nazywa się „zielonymi nazistami". Co prawda już za czasów AWS mawiał: po pierwsze człowiek. Ja odpowiadałem, że ten człowiek ma 99 proc. powierzchni Polski, bo tylko 1 proc. jest w parkach narodowych, więc można by go trochę ograniczyć. I tak dyskutowaliśmy sobie na poziomie filozoficznym. Ale nie było takiego szaleństwa jak teraz, że każdy może wyciąć drzewo dlatego, że rośnie na jego parceli. O wycince Puszczy Białowieskiej nie wspominając. To bardzo popsuło opinię Polski na świecie i nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć, dlaczego to zrobiono. Jest tyle lasów, które można wycinać, a sięgnięto po unikalny na skalę europejską kompleks, znany na całym świecie. Chyba po to, żeby pokazać, że nasze na wierzchu. I właśnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości ostatecznie zawyrokował, że rząd polski złamał unijne prawo wycinkami w Białowieży.
A czy polityczne przepychanki z AWS jakoś pana dotykały?
No tak. Na posiedzeniach klubu wszystko omawialiśmy i widać było, że Jerzy Buzek umawiał się na coś z Balcerowiczem, po czym nic nie robił, bo zawsze ujawniały się grupy nacisku, które go blokowały. Przynajmniej tak twierdził. Zdarzyło się to raz, drugi, trzeci, a za czwartym razem Balcerowicz nie wytrzymał i zakończył koalicję z AWS. Jako sekretarz stanu złożyłem wówczas dymisję i odszedłem z rządu.
Żałował pan?
Nie. Bo gdy zabrali mi te wody, to nie miałem wiele do roboty. A przez przepychanki z AWS moja praca była coraz bardziej frustrująca. Ale po latach ludzie mówili, że dzięki mojej interwencji coś zostało zrobione. Na przykład prof. Krzysztof Skóra powiedział, że to dzięki mnie powstało fokarium na Helu. Podobno chodził po ministerstwie, nie mógł od nikogo uzyskać pomocy, a ja go zaprowadziłem do odpowiedniego dyrektora i tak to się zaczęło. W ogóle tego nie pamiętam, ale okazuje się, że trochę życzliwości, jedno pismo i można było uruchomić fajne procesy. Gdyby ten resort inaczej ustawiał się do ludzi, można by było dużo zrobić.
A więc to przez pana te szkodniki foki wyjadają ryby rybakom, jak twierdzi pani poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk z PiS.
(śmiech) Oczywiście. Moja wina. Tych fok bytuje na naszym wybrzeżu raptem kilkaset, a kiedyś było ich 100 tysięcy w Bałtyku.
Ale foki nie głosują, a rybacy tak.
Niech ten gatunek rybacki uświadomi sobie, że to on jest największym szkodnikiem mórz. Trałuje sieciami po dnie i wyławia wszystko, jak leci, nawet niewymiarowe ryby. To nie foka, tylko zachłanny człowiek jest szkodnikiem w przyrodzie Bałtyku.
— rozmawiała Eliza Olczyk (dziennikarka tygodnika „Wprost")
Radosław Gawlik
W latach 80. działał w opozycji, uczestnik Okrągłego Stołu, w latach 1989–2001 poseł na Sejm, członek Unii Demokratycznej i Unii Wolności; w rządzie AWS wiceminister ochrony środowiska; był współprzewodniczącym partii Zieloni.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95