Na początku roku ponownie wydana została w Polsce powieść „Oryks i Derkacz", pierwszy tom trylogii „Maddaddam" kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood. Następne ukażą się w odstępach dwumiesięcznych. Powstała w pierwszej dekadzie XXI wieku trylogia ukazuje, w jak piorunującym tempie dojść może do kolapsu naszej cywilizacji, o ile utrzymany zostanie dotychczasowy straceńczy model rozwoju.
Atwood jest pisarką głównego nurtu, wymieniano ją nawet wśród kandydatówdo zdobycia literackiego Nobla. Światowy rozgłos przyniosła jej antyutopijna „Opowieść podręcznej" z 1985 roku, sfilmowana pięć lat później przez Volkera Schlöndorffa. Jest to historia młodej kobiety, tytułowej służącej do specjalnych poruczeń. Żyjąc w Republice Gileadu, na terytorium byłych Stanów Zjednoczonych, musi się podporządkować porządkowi społecznemu spychającemu młode kobiety do roli reproduktorek. Nic nie wiadomo o kataklizmie, który rozegrał się wcześniej, pewne jest tylko, że wskutek zanieczyszczenia oraz napromieniowania środowiska – równolegle miałaby więc miejsce wojna atomowa – mężczyźni w znacznym stopniu utracili zdolność prokreacji. Nie mogąc mieć potomstwa z legalnymi żonami, płodzą go w majestacie prawa z owymi podręcznymi. Akt odbywa się w obecności małżonek, które trzymają głowę dziewczyny na kolanach, podczas gdy mąż stara się usilnie doprowadzić do zapłodnienia.
Nie wszyscy mężczyźni mogą sobie pozwolić na takie przymiarki, przywilej dotyczy tylko tych na wysokich stanowiskach. Prawo zostało wyprowadzone z Biblii, z precedensu Sary i Abrahama: Ponieważ Pan zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy, może z niej będę miała dzieci. Podobnego sposobu imali się Rachela z Jakubem: Mam niewolnicę Bilhę. Zbliż się do niej, aby urodziła na moich kolanach. Jeśli akt, ponawiany przez pewien czas, kończy się zajściem podręcznej w ciążę, dziecko przejmuje legalna żona i uznaje za własne. Jeśli natomiast ze starań nic nie wychodzi, podręczna przechodzi do innej rodziny, gdzie poddaje się ją analogicznym zabiegom. W świetle panującej w Gileadzie ideologii mężczyzna nie może być bezpłodny; to z podręczną musi być coś nie w porządku. Zanim zostanie zupełnie zdyskwalifikowana, idzie w obieg i cieszy się wzięciem, póki jest ładna i młoda.
Zdecyduje biotechnologia
Jak każdy system ufundowany na kłamstwie, także ustrój Gileadu wymaga stosowania terroru. Kobiety podzielone są na kasty, zależnie od piastowanych ról społecznych: Żony, Gospożony, podręczne, Marty, niekobiety, a porządku pilnuje parapolicyjna formacja Ciotek. Spiskowców płci obojga likwiduje się przez powieszenie; widowisko, celebrowane dla publiczności ku przestrodze, nazywa się Wybawieniem. Te i podobne szczegóły przesądzają o podobieństwie powieści Atwood do „1984" Orwella, gdzie również świadkujemy miłości zakazanej, ale opowiedzianej z pozycji mężczyzny. Ukazanie smutnej doli podręcznych spowodowało, że środowiska feministek potraktowały powieść jako wzorcowe dzieło feministyczne. Samą zaś pisarkę zaliczono do grona autorek wyrażających feministyczny punkt widzenia, do czego przyczyniła się inna powieść Atwood, „Kobieta do zjedzenia".
Jeden z najlepszych fragmentów „Podręcznej" ukazuje erozję oficjalnego porządku. Oto dobrze sytuowani, wysoko postawieni funkcjonariusze systemu uczęszczają do domów schadzek, gdzie kobiety występują we frywolnych strojach z dawnych czasów (albo zgoła w normalnych sukniach, zakazanych jako relikt; ekscytacja wynika z samego naruszenia tabu). Można tam posiedzieć przy winie i przejrzeć stare żurnale. Patron podręcznej pokazuje jej ten świat, za co obojgu grozi szubienica, a doznania erotyczne bez egidy wąsatej żony są rozkoszą spotęgowaną. Końca Gileadu możemy się tylko domyślać; powieść zamyka komentarz uczonych o egzotycznych imionach Półksiężyc, Pieixoto, Chatterjee itp., którzy badają wykopaliska na terenie byłego Gileadu i na podstawie zapisków podręcznej usiłują pojąć zasady funkcjonowania tej formacji społecznej. Tak więc porządek gileadzki tym albo innym sposobem upadł i obszar totalitarnego państwa zalali egzotyczni przybysze. Nuta optymizmu bierze się stąd, że zwyrodniały ustrój musi w końcu upaść pod brzemieniem własnych sprzeczności i antagonizmów; pozostają ofiary i ludzkie cierpienie, których nie ma kto rozliczyć.