Jeśli przyjmujemy, że płód, zarodek, embrion jest człowiekiem i ma prawa ludzkie, to uznanie, że ktoś inny może go zlikwidować, jest odrzuceniem fundamentalnych praw człowieka na embrionalnym etapie rozwoju. Z drugiej strony, jeśli uznajemy, że płód czy embrion jest tylko zlepkiem komórek, to przyznanie mu bezwzględnego prawa do życia oznacza odebranie prawa do własnych decyzji kobietom. I tak koło się zamyka.
Próbą wyjścia z niego była proaborcyjna argumentacja Judith Jarvis Thomson. Autorka ta przekonuje, że jeśli nawet traktować dziecko w łonie matki jako człowieka z pełnymi prawami ludzkimi, to jeśli kobieta go nie chce, to pozostaje ono intruzem, a nikt nie może mieć moralnego obowiązku, by owego intruza przez dziewięć miesięcy nie tylko utrzymywać w swoim organizmie, ale i narażać swoje zdrowie i życie, by wydać go na świat.