Opowieść zaginiona bez śladu

Są książki, które zaczynają się bardzo obiecująco, w miarę czytania obietnic jest coraz więcej, ale żadna z nich nie zostanie zrealizowana. I do nich należy „Wyspa łza” Joanny Bator, która mogłaby być opowieścią o tropikach, o depresji, literackim śledztwem albo spowiedzią autorki. Ale nie jest.

Aktualizacja: 16.01.2015 13:36 Publikacja: 16.01.2015 12:00

Opowieść zaginiona bez śladu

Foto: Agencja Gazeta, Adam Golec

Pomysł wydawał się świeży i naprawdę intrygujący. Joanna Bator, pisarka specjalizująca się w portretach wrażliwych i skrzywdzonych kobiet, postanowiła poszukać śladów zaginionej Sandry Valentine. Wyzwanie wydawało się tym większe, że ostatni raz Amerykankę widziano na Sri Lance (wciąż bardziej znanej u nas jako Cejlon), na tytułowej „wyspie łzie", niemal ćwierć wieku temu. Do tego zaprosiła na tę wyprawę wybitnego fotografa Adama Golca.

Zanim jednak wybrała się w podróż, postanowiła wytłumaczyć czytelnikowi przyczyny, dla których zainteresowała się tym właśnie przypadkiem. I to również wydawało się ciekawe. Bo po pierwsze, zauważyła, że życiowe ścieżki zaginionej oraz jej samej się przecinały. Po drugie, rozmyślanie o dramacie Sandry Valentine stało się ucieczką narratorki (bo choć podobieństw do autorki jest dużo, to o ile rozumiem, osoba opowiadająca nie jest Joanną Bator) od własnych problemów, przede wszystkim nieuleczalnej melancholii czy może raczej depresji. Po trzecie, okazało się, że zagubiona młoda kobieta, która „zniknęła bez śladu", na wyspie o kształcie łzy, była (jest?) fizycznie podobna do autorki książki. „Zniknęła bez śladu" – te właśnie słowa, które prześladują poszukującą, wydają się dobrym punktem wyjścia dla pasjonującej opowieści. I to tym bardziej że zaraz na początku swojej wędrówki narratorka podsuwa jeszcze jeden trop. Przypomina mianowicie, że Sri Lanka, czyli ówczesny Cejlon, to miejsce, w którym Witkacego dopadł „bzik tropikalny". To tam chciał sobie „palnąć w łeb" z powodu kobiety, którą zawiódł i doprowadził do samobójstwa, a może po prostu nie mogąc wytrzymać tego, że świat wygląda właśnie tak, jak wygląda. Zwłaszcza w nieziemskim upale, który dla przybyszów znad Wisły był trudny do zniesienia. Liczba mnoga w poprzednim zdaniu nie jest błędem, jako że Witkacy podróżował w towarzystwie, i to nie byle jakim, bo razem ze swoim najbliższym przyjacielem Bronisławem Malinowskim. Tym samym, który wkrótce napisze „Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji" i stanie się ojcem założycielem antropologii kulturowej.

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich