Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu. W 2008 r. nakładem litewskiego wydawnictwa Baltos Lankos ukazała się powieść historyczna „Silva rerum" Kristiny Sabaliauskaite. Potem przyszły kolejne tomy, w sumie cztery. Nikt się nie spodziewał, że ta saga rodzinna, rozgrywająca się na Wileńszczyźnie od 1659 r. do końca XVIII w., sprzeda się na Litwie w 250 tysiącach egzemplarzy.
W kraju, w którym żyje niecałe 3 miliony ludzi, taki wynik musi robić wrażenie. Porównując to z 38-milionową Polską Litwinka sprzedała w swej ojczyźnie proporcjonalnie tyle książek, ile w Polsce sprzedało się biletów na trzecią część „Shreka", wielki przebój kinowy z 2010 r.
– Kolejne powieści Kristiny Sabaliauskaite były gorąco wyczekiwane i przyjmowane – potwierdza sławę pisarki w rozmowie z „Plusem Minusem" Tadeusz Tomaszewski, dziennikarz redakcji polskiej z litewskiego radia LRT, od lat mieszkający w Wilnie. – Z racji tego, że mieszka w Anglii, każda jej wizyta jest wydarzeniem. W przeciwieństwie do tak popularnych pisarek jak choćby zmarła kilka lat temu Jurga Iwanoskaite, to Sabaliauskaite jest odbierana jako autorka nieco trudniejsza, tworząca literaturę ambitniejszą – podkreśla, a słowa Tadeusza Tomaszewskiego potwierdza dziennikarz Audrius Bačiulis: – Pisze o czasach, których żaden litewski autor dotychczas nie portretował. Wstrzeliła się w niszę, w której była pustka. Na pewno można ją nazwać jedną z najpopularniejszych pisarek na Litwie – tłumaczy „Plusowi Minusowi".
To samo mówi Birute Jonuskaite, litewska prozaik, poetka i tłumaczka, urodzona w polskim powiecie sejneńskim w 1959 r.: – Przez ostatnie dziesięciolecie, od ukazania się pierwszego tomu „Silvy rerum” w 2008 r., jest jedną z najbardziej popularnych pisarek w kraju, o czym świadczą ciągle wznawiane nakłady jej książek.
Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że ćwierćmilionowy wynik Sabaliauskaite należy pomniejszyć o czytelników, którzy kupili więcej niż jeden tom sagi, to i tak wynik jest imponujący. Nad Wisłą sprzedaż ponad 100 tys. egzemplarzy jest uznawana za wielki sukces. Takim osiągnięciem w literaturze pięknej (pomijam niższej klasy bestsellery) mogli pochwalić się ostatnio nieliczni, m.in. Olga Tokarczuk („Księgi Jakubowe") czy Szczepan Twardoch („Król"). Wynik 60 tys. egzemplarzy osiągnął Jakub Żulczyk ze swoją powieścią „Ślepnąc od świateł", a to było jeszcze w 2017 r., przed premierą serialowej ekranizacji z ostatnich tygodni, która podbije sprzedaż książkowego pierwowzoru. Należy też zauważyć, że Żulczyk i Twardoch flirtują – aczkolwiek w inteligentny sposób – z konwencją powieści gatunkowej, sensacyjno-kryminalnej. Tymczasem Sabaliauskaite napisała wyrafinowaną powieść historyczną, odnoszącą się w swej formie do epoki, o której opowiada – do baroku.