Nigdy przedtem żadne ugrupowanie w III RP nie włożyło tak wiele energii w próbę przebudowy wymiaru sprawiedliwości. Skończyła się – przynajmniej na razie – niepowodzeniem. Zamiast zmian proceduralnych i organizacyjnych, które usprawniłyby proces sądowy, a odrzucając nadęty formalizm uczyniły go bardziej sprawiedliwym, PiS skupił się podboju instytucji wymiaru sprawiedliwości. W efekcie mieliśmy czteroletni wyniszczający konflikt władzy politycznej z sądowniczą, który obniżył też wiarygodność Polski jako stabilnej demokracji.
Trybunał, SN i KRS
Zaczęło się od wojny o Trybunał Konstytucyjny. Po rocznej batalii i siedmiu nowelizacjach ustawy większość sędziów w TK z prezesem pochodziła już z nominacji PiS. Otworzyły się bramy do radykalnych zmian w wymiarze sprawiedliwości. PiS mógł wprowadzić polityczny tryb wyboru sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa – silnika Temidy odpowiedzialnego m.in. za sędziowskie kadry. Nie udał się natomiast radykalny kadrowy reset Sądu Najwyższego. Skrajną wersję ustawy zawetował prezydent, a nieco łagodniejszą, obniżającą wiek emerytalny i odsyłającą w stan spoczynku kierownictwo SN z pierwszą prezes na czele, zakwestionowała Bruksela i TSUE. Pod ich presją PiS wycofał się ze zmian. W SN pojawiły się za to nowe izby: dyscyplinarna i spraw publicznych. One również budzą kontrowersje. A los KRS jest wciąż niepewny, bo sprawa czeka na ocenę TSUE. Mocno krytykowany jest też nowy model postępowań dyscyplinarnych.
Kadry i wymiana elit
Zbigniew Ziobro, korzystając z nadzwyczajnych uprawnień, wymienił blisko 200 prezesów i wiceprezesów sądów. W niektórych dużych ośrodkach wywołało to bunty i konflikty. Wcześniej prawnikami związanymi z MS została obsadzona sędziowska część KRS oraz Izby Dyscyplinarnej SN. Operacja wymiany kadr jednak się nie powiodła. Nowe elity skompromitowała tzw. afera hejterska, w której mieli uczestniczyć wiceminister sprawiedliwości, a także sędziowie delegowani do MS, członkowie nowej KRS, a nawet sędzia SN. Sprawa ta pogrążyła i tak silnie krytykowane zmiany w sądownictwie. A PiS się przekonał, że polityczna moc uchwalania ustaw to za mało, gdy brakuje kadr, by budować nowy ustrój Temidy.
Sprawność procesów
PiS-owi nie udało się przyspieszyć procesów sądowych. Wprowadzono natomiast kilka ważnych zmian proceduralnych, w tym losowanie spraw przez sędziów oraz zasadę niezmienności składów, reformę egzekucji i kontroli nad komornikami i skrócenie czasu przedawnień oraz usprawnienie upadłości konsumenckiej. To jednak zdecydowanie za mało. Obszerne reformy procedury karnej i cywilnej (ta przywraca m.in sądy gospodarcze), które mogą usprawnić proces, weszły dopiero w tym roku lub wejdą wkrótce i nie mają jeszcze wpływu na tempo pracy Temidy.
Bilans czterech lat wygląda źle. Statystycznie czas procesu wydłużył się w większości kategorii spraw, przybyło skarg obywateli na przewlekłość postępowania. Konflikt o sądownictwo spowodował, że w sądach jest blisko 700 wakatów, obciążenie sprawami przeciętnego sędziego wzrosło nawet dwukrotnie. Jednocześnie nie doczekały się realizacji zapowiadane przez PiS duże zmiany strukturalne: spłaszczanie struktury sądownictwa (likwidacja sądów apelacyjnych), wprowadzenie nowego modelu sędziego czy instytucji sędziego pokoju.