c) 23% VAT.
Dura lex, sed lex. Podatki trzeba zapłacić. Razem więc przedsiębiorca musi odprowadzić około 40% wartości faktury nawet jeśli grosza z tytułu jej zapłaty nie zobaczył. Czy to fair? Raczej nie, choć to kwestia bardziej natury podatkowej i przyjętego modelu opodatkowania. Ale idźmy dalej. Skoro kontrahent nie płaci, a liczne monity nie skutkują należy udać się do sądu. Jeśli sprawa jest prosta (umowa, faktura) można sobie poradzić bez prawnika. Gorzej jeśli sytuacja jest bardziej skomplikowana – a takowe przeważają. Wtedy pomoc prawna jest nieodzowna (kłania się tutaj postulat o przymus adwokacki w postępowaniach gospodarczych...) . I nawet jeśli założyć, że adwokat lub radca prawny pobierze od klienta kwotę minimalną wg rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie z 2015 roku, albo nawet jej część (a w wielu przypadkach ustalone tam wynagrodzenia nie rekompensują nawet nakładu pracy adwokata i konieczności zastępowania klienta w sądzie) to jest to kolejny wydatek – i to zanim cokolwiek nasz przedsiębiorca odzyska. Czy to wszystko? Nie. Pozostają jeszcze koszty biegłych. Są oni powoływani przez sądy w wielu sprawach o bardziej skomplikowanej naturze, gdzie trzeba sprawdzić wyliczenia, jakość wykonanych prac czy np. parametry techniczne zlecenia objętego dochodzoną w sądzie fakturą (przykładowo analiza bilansów, zapisów technicznych kontraktów czy np. do oceny jakości wykonania prac budowlanych czy instalatorskich). Sąd poprosi o zaliczkę. Z reguły od kilkuset złotych do nawet kilkunastu tysięcy – w zależności do stopnia skomplikowania sprawy. Kolejne setki, jeśli nie tysiące złotych. Kto zapłaci? Powód - przedsiębiorca. Zatem czy to już wszystko? Ależ skąd! Jeszcze potrzebny jest czas. I to dużo czasu. Tak się składa, że polskie sądy są mocno obciążone ilością spraw i nierzadko oczekiwanie na rozstrzygnięcie może zająć nawet kilka lat (tak się dzieje w Warszawie). Czy to jest zatem model, który skłania przedsiębiorcę do dochodzenia swoich praw w sądzie? Śmiem twierdzić, że nie. Widzę to po reakcjach klientów, którym po wytłumaczeniu zawiłości odechciewa się procesowania. Czy taki model wpisuje się więc w prawo do sądu dla każdego? Nie podzielam tak optymistycznie postawionej tezy.
Koszty postępowania i odległa perspektywa czasowa w otrzymaniu sądowego rozstrzygnięcia skutecznie zniechęcają wielu wierzycieli do dochodzenia swoich roszczeń. To skuteczna bariera, dla wielu nie do przejścia. Kto na tym korzysta? Nieuczciwi kontrahenci i naciągacze. Kto traci? Uczciwy przedsiębiorca i zarazem podatnik, który wypełniając swoje podatkowe wobec Państwa powinności ma prawo oczekiwać wsparcia tegoż Państwa przy rozpoznawaniu jego spraw.
I tutaj jest bardzo wiele do zrobienia. Zaraz usłyszę głosy: za dużo spraw, za mało obsługi w sądach, niskie płace, mała dostępność sal itd. Ja to mógłbym zrozumieć, ale czy zrozumieją przedsiębiorcy? Przykłady? Proszę bardzo. Wyrok I instancji po roku, dwóch, trzech latach. Apelacja – kolejne miesiące. Uff. Jest wyrok. Składamy wniosek o klauzulę wykonalności (to zresztą jest temat na oddzielny artykuł). Ile czekamy? A poproszę 10 miesięcy. Albo rok. I proszę mnie nie przekonywać, że przybicie pieczęci na odpisie wyroku wymaga sal, personelu, całego zaplecza i całej opowieści o przeciążeniu sprawami. Wyłącznie kwestia podejścia i organizacji pracy. Do tego odrobina zrozumienia....
Zapewne i Polska Adwokatura winna mocniej podjąć wyzwanie i głośniej mówić o bolączkach obecnego systemu. W publicznej retoryce podnosimy kwestie konieczności ochrony praw obywatelskich i wolności. Oczywiście - tak należy czynić, ale nie zapominajmy, że prawo do sądu to też jedno z podstawowych praw. Kto ma o tym mówić jak nie adwokaci?
Co można zaproponować? Na teraz - przede wszystkim rozpoznawanie spraw sądowych musi być przyśpieszone. Może więcej wysiłku w rozpoznanie spraw? Albo tego dokonamy, albo ten nowotwór niewydolności systemu całkowicie zniszczy obrót gospodarczy. Bez sprawnego sądownictwa (zresztą obudowanego zbędnymi i nadmiernymi procedurami) obrót jest nie chroniony a słabsi wykorzystywani.