Polski rząd przesłał w czwartek do TSUE odpowiedź na skargę Komisji Europejskiej w sprawie sądownictwa dyscyplinarnego. Po raz kolejny powtórzył, że wszystkie zmiany są zgodne z polską konstytucją i prawem UE. Jednocześnie poprosił o dodatkowe dwa tygodnie na przygotowanie uzupełniającej argumentacji. Tyle że TSUE nie musi tego wniosku uwzględnić. Może więc w najbliższych dniach zdecydować się na użycie środka zabezpieczającego, który zamrozi działanie Izby Dyscyplinarnej SN pod groźbą dotkliwych sankcji finansowych za nieprzestrzeganie zakazów.
Właśnie taki scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny, o czym świadczą wręcz lodowate relacje między instytucjami unijnymi a polskim rządem. Dziś nikt już nie toczy oficjalnego dialogu o praworządności, a sytuacja zaczyna robić się gorsza niż za czasów Fransa Timmermansa.
Czytaj także:
Polska chce grać na czas z Luksemburgiem
Co ma Unia do sądów, czyli o różnicy między kropką a przecinkiem