Uchwała ratuje większość już wydanych wyroków, ale dualizmu w sądach nie usunie i bez nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz bez przepisów pozwalających zweryfikować sędziowskie powołania i awanse, wciąż będą problemy z nowymi wyrokami. SN nie zakwestionował bowiem samych powołań sędziów dokonanych przez prezydenta, lecz wskazał, że w pewnych sytuacjach sędzia nie może być uznany za prawidłowo obsadzony sąd. To różnica. Na razie sędziowie czekają na pisemne uzasadnienie uchwały SN. Gdy będzie znane, ostatecznie okaże się, jak wielu sędziów spośród ponad 300 powołanych z udziałem nowej KRS się do niej zastosuje. Nie wiadomo też, na jakich zasadach sędziowie mieliby się weryfikować.
Reakcja ministerstwa na uchwałę SN była natychmiastowa i stanowcza: z mocy prawa jest nieważna, wydana z rażącym naruszeniem prawa, narusza Konstytucję RP. SN podważa status sędziów powołanych z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa – piszą i skarżą do TK przepisy, na mocy których wydano tę uchwałę. Co ciekawe, to ustawa o SN uchwalona za rządów PiS.
Poparcie dla tego stanowiska wśród sędziów nie jest duże. Prawomocność uchwały SN uznają nawet sędziowie uznawani dotąd za bliskich rządowi. To ich Zbigniew Ziobro nazwał w Senacie „gotowymi współdziałać z resortem w reformie wymiaru sądownictwa". Ich grono się kurczy i większość jasno wskazuje, że w tym środowisku autorytet Sądu Najwyższego zawsze będzie ponad polityką.
Czytaj też: