Był trzy lata starszy od Chopina, w warszawskiej Szkole Głównej Muzyki mieli wspólnego nauczyciela, Józefa Elsnera. A on o Dobrzyńskim napisał: „zdolność niepospolita", co niektórym pozwalało wyrażać opinie, że talentem przewyższał Fryderyka, zwłaszcza że łatwiej przychodziło mu pisanie muzyki orkiestrowej.
Na pewno zaś był nie mniej zdolny od przyjaciela, ale o jego losach zadecydowało życie. Nie uzyskał zgody władz carskich na wyjazd na zagraniczne stypendium i został w Warszawie, gdzie na wystawienie swej opery czekał ćwierć wieku, a koncertu fortepianowego nikt za jego życia nie zagrał. Nuty przeleżały w archiwach ponad 120 lat.