Akcje amerykańskiego koncernu Boeing zaczęły wtorkową sesję od spadku na giełdzie nowojorskiej o 4,8 proc. W poniedziałek zamknęły się one ponad 5 proc. na minusie (a w trakcie sesji zniżkowały o ponad 12 proc.). Spółka mierzy się z gigantycznym kryzysem wiarygodności. W niedzielę doszło w Nairobi do katastrofy samolotu Boeing 737 MAX 8 linii lotniczych Ethiopian Airways, w której zginęło 157 osób. W październiku samolot tego samego typu runął do morza w pobliżu Dżakarty. Zginęło wówczas 189 osób. Ten model jest produkowany od niecałych trzech lat i dobrze się sprzedawał. Dwie wielkie katastrofy w odstępie kilku miesięcy wzbudzają jednak podejrzenia, że może być obarczony wadami technicznymi.
Decyzje regulatorów
Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Irlandia, Australia i Singapur zakazały już obecności boeingów 737 MAX 8 w swojej przestrzeni powietrznej. Chiński regulator uziemił 96 samolotów tego typu użytkowanych przez krajowych przewoźników. Podobną decyzję podjęła Indonezja. Niektóre linie lotnicze, z Indii, Korei Płd., Meksyku, Brazylii, Kajmanów i Etiopii, zdecydowały o zawieszeniu lotów boeingów 737 MAX 8. We wtorek było więc uziemionych około 40 proc. floty boeingów tego typu.
Czytaj także: Stany stoją murem za Boeingiem, choć czuć niepokoje w Kongresie
We wtorek wieczorem dołączyło do nich pięć maszyn polskiego LOT-u. Mają je zastąpić samoloty innych typów wypożyczone od zagranicznych przewoźników. – Można się spodziewać niewielkich utrudnień – przyznał wczoraj rzecznik LOT-u Adrian Kubicki. Jednak firma oczekuje w tym roku na dostawę kolejnych boeingów 737 MAX 8.
Przesłanek do uziemiania samolotów Boeinga nie widzi amerykańska Administracja Lotnictwa Cywilnego (FAA). Skrytykowała ona decyzje regulatorów z innych krajów o uziemieniu całej floty boeingów tego typu. Również z wcześniejszych zapowiedzi polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego wynikało, że samoloty te nie zostaną uziemione w Polsce. LOT jednak podjął inną decyzję.