„Królestwo" – jak na sequel przystało – jest gorsze od „Króla", najlepszej i bestselerowej powieści Twardocha. Dodajmy wszakże: pierwszej jego niegrafomańskiej powieści. To dobre czytadło, powieściowy komiks.
Wydawać by się mogło, że przerażony antysemityzmem Polaków w przedwojennej i okupowanej Polsce uderza w rasizm zarówno w „Królu", jak i „Królestwie". Ale warto zapytać, czy nie jest to przesadny odruch „świętszego od papieża" neofity, który bulwersował wcześniej radykalnie konserwatywnymi poglądami, a dziś przesadnie eskaluje emocje, propagując nowy wizerunek? To się chyba nazywa „chodzić od ściany do ściany".
Świat stereotypów
Można przecież odnieść wrażenie, że książki definiują polsko-żydowskie kontrowersje mniej więcej tak: „żydowskie parchy" i „zasrane Polaczki". Również nowa powieść spłaszcza polsko-żydowską panoramę do poziomu agitki. Wszyscy Polacy są endekami, debilami, żydożercami, a polska konspiracja – „zasrana". W tym sensie „Królestwo" jest przestrzenią stereotypów. Już zresztą wcześniej, jeśli Twardoch walczył z narodowo-patriotycznymi stereotypami – na przykład w „Morfinie" – to opierając się na innych stereotypach. Jak Poznaniak, to endek, jak matka – to matka Polka, jak córka patriotka – to od razu idiotka.
Zaletą było i jest z pewnością to, że na tle polityki historycznej, lansującej bezkrytyczną wizję niepokalanych Polaków – wyłącznie ofiar –Twar- doch przypomina to, co „prawdziwym Polakom" nie powinno przynosić chwały. Ci, co nie wiedzieli, dowiedzieli się z „Króla" o faszyzacji obozu sanacyjnego przed 1939 r., zaś z „Królestwa" dowiedzą się, że narodowy bohater Kazimierz Sosnkowski wydał w czasie wojny polsko-bolszewickiej rozkaz o internowaniu tysiąca polskich oficerów i żołnierzy żydowskiego pochodzenia, czego doświadcza Szapiro. Przywołany jest też pogrom, którego Polacy dokonali w 1940 r. w Warszawie.
Rozsadzić kanon
Jerzy Haszczyński pisał na łamach „Plusa Minusa" o zastanawiającym podobieństwie „Króla" do powieści „Aniołowie umierają od naszych ran" Yasmina Khadra. Ale historia żydowskiego boksera Szapiry, jego kochanki z endeckiej rodziny Anny Ziembińskiej, drugiej kochanki prostytutki Ryfki, a także bojówkarza pepeesowca, z którym Szapiro po gangstersku „opiekował się" żydowską dzielnicą i szerzył popłoch wśród oenerowskich bojówek – przypominała jednocześnie „Bękarty wojny" Tarantino, gdzie żydowskie komando niszczyło nazistów.