W ciągu 2-3 miesięcy nie wylansuje się osób dotąd nierozpoznawalnych. Na czele muszą stanąć liderzy o powszechnie znanych nazwiskach.
I tak i nie. Nawet w wyborach euro-parlamentarnych czy samorządowych, niejednokrotnie szyld miał większe znaczenie, niż osoby, które były na „jedynkach".
„Bezpartyjni Samorządowcy" jest już takim szyldem?
Uważam, że wielu wyborców jest rozczarowanych rządami PO i PiS.
Czy te dwie partie są brane pod uwagę jako ewentualni, przyszli koalicjanci Bezpartyjnych Samorządowców?
Tak, wchodzą w grę jako koalicjanci. Możemy współpracować, acz pod warunkiem, że nasze główne postulaty będą realizowane. Podobnie było w przypadku samorządu województwa dolnośląskiego. Koalicja z PiS to nie jest łatwa koalicja, natomiast gdy popatrzymy na efekty dla Dolnego Śląska, to są one dobre.
Czy to dobra koalicja?
Dobra dla Dolnego Śląska.
Jakieś sukcesy?
Rozpoczęliśmy budowę największego w Polsce i Europie środkowo-wschodniej centrum sportu zimowego na Polanie Jakuszyckiej, współfinansowanego częściowo przez rząd. Doprowadziliśmy do obniżenia o 15 proc. podatku kopalnianego, co było zresztą jednym z warunków umowy koalicyjnej. Prowadzimy wielki projekt przejmowania od Państwa ponad 400 km tras kolejowych, które będziemy modernizować i przywracać do ruchu pasażerskiego, a tym samym zwiększać dostępność komunikacyjną naszego regionu. Koleje Dolnośląskie, spółka z pełnym kapitałem Dolnego Śląska jest najlepsza spółką samorządowa w Polsce.
Jednym z największych problemów samorządowców w skali kraju jest kwestia niedostatecznej wysokości subwencji oświatowej. Czy radni PiS pomagają wam złatać te dziury? A może na Dolnym Śląsku nie ma tego problemu?
Subwencja oświatowa jest problemem wszędzie. Tym bardziej, że nałożył się na to potężny chaos, który powstał w wyniku reformy, moim zdaniem złej. Możliwe, że coś trzeba było udoskonalić, ale gdy spojrzymy na wyniki badań, to okazuje się, że gimnazja wpisały się polską oświatę, gimnazjaliści osiągali sukcesy i te gimnazja powinny zostać. W tej chwili jest chaos, dwa roczniki, wielu uczniów ma problemy ze znalezieniem szkoły.
Czy wasi koalicjanci też to widzą? Próbują was wesprzeć w rozwiązaniu tego problemu?
W skali województw ten problem jest mniejszy, mamy mniej szkół podstawowych. Nie jest to więc jakieś szczególne obciążenie dla budżetu. Na pewno poważnym problemem jest to w przypadku samorządów gminnych i powiatowych. Województwa zajmują się np. oświatą specjalną.
Jednak dla samorządu terytorialnego w całym przekroju instytucjonalnym to jednak poważny problem.
Absolutnie tak. Przez 14 lat jako przedstawiciel samorządów pracowałem w zespole ds. edukacji i Komisji Wspólnej Rządu i Samorządów, dlatego znam dokładnie algorytmy i mechanizmy rządzące subwencją. Byłem też członkiem Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Dwa problemy, które często były podnoszone przez powiaty i województwa, to były kwestie związane z finansowaniem szkół i szpitali, ten problem jest i niestety się powiększa. W roku 2018 pokryliśmy straty naszych szpitali za poprzedni rok dopłatą w wysokości 15 milionów złotych. W 2019 musimy zmierzyć się ze stratą w wysokości 35 milionów złotych. Ta rozpiętość pomiędzy oczekiwaniami i potrzebami społeczeństwa a finansowaniem przez NFZ rośnie.
Prezydent Frankiewicz uderza w bardzo mocne tony i mówi, że perspektywa kolejnych lat i realizacji projektów dobrej zmiany to powolna śmierć samorządów, ze względu choćby na to, że zwolnienia z płacenia PIT przez osoby poniżej 26. roku życia pozbawi samorządy dodatkowych wpływów, natomiast rosną obowiązki publiczne. Jego zdaniem samorządy w Polsce za chwilę zbankrutują. Czy potwierdza Pan, że to prawda?
Tak ostro tego nie postrzegam, natomiast każde zwolnienie z podatków powoduje zmniejszenie dochodów samorządów i to jest bardzo poważne zagrożenie. Gdy spojrzymy na to, że mamy przekazywanych część zadań, ale zapomina się o konstytucyjnym obowiązku przekazania środku na ich realizację, to na pewno jest to groźne. My jako Bezpartyjni Samorządowcy uważamy, że samorządy powinny mieć zagwarantowane dochody, to powinna być ustawowa gwarancja dochodów. To też nie jest nowy postulat. Od dawna samorządy żądają udziału w podatku VAT. Problem w tym, że w momencie, gdy ugrupowanie jest w opozycji, wtedy absolutnie widzi potrzebę wsparcia samorządów i wszystkie sprawy związane z koniecznością ich wzmocnienia, ale gdy dochodzi do władzy, wtedy zapomina się o tych postulatach, wręcz zaczyna centralizować władzę. W ostatnim okresie jest to bardzo widoczne. Dlaczego zależy nam tak bardzo na starcie pod własnym sztandarem? Ponieważ przypominam sobie kadencję Sejmu, gdy było w nim wielu nauczycieli, ale nie byli oni w stanie nic zrobić dla oświaty, ponieważ byli w różnych klubach, krępowała ich dyscyplina, linia partii i trzeba zagłosować zgodnie z nią. Natomiast Bezpartyjni Samorządowcy, jeżeli znajdą się w jednym klubie, będą jednorodną siłą. Będą mogli wywalczyć dla samorządów wiele rzeczy.
Z perspektywy marszałka województwa dolnośląskiego widzi pan perspektywę bankructwa samorządów na różnych szczeblach w kolejnych latach?
Nie widzę aż takiego zagrożenia, widzę możliwość spowolnienia pewnych procesów inwestycyjnych, ponieważ jeśli będziemy zobligowani do realizacji wielu zadań, to wtedy zabraknie środków na inwestycje. Obywatele patrzą na to w sposób taki, że inwestycje są potrzebne, ale nie są konieczne, a gdyby nie silna infrastruktura, która stwarza możliwości rozwoju gospodarczego, to nie byłoby środków np. na 500+. Swoją drogą dobrego programu dobrego i potrzebnego. Ale aby te środki były w budżecie, to trzeba gdzieś je wygenerować.
Ma pan swoją historię polityczną, był pan członkiem PO. Gdyby PiS przyjęło wasze postulaty pod swój sztandar, czy zaufałby pan Jarosławowi Kaczyńskiemu i podał mu rękę?
Jeżeli zawrzemy koalicję, to na własnych warunkach, na podstawie postulatów i programu jaki Bezpartyjni Samorządowcy chcą pokazać. Mówiłem o tym, że koalicja z PiS jest trudna, że różnią nas kwestie związane z decentralizacją państwa. Na dodatek wielu z nas utożsamia się z tymi, którzy walczą o praworządność, nie odmawiamy zmian czy reform, bo rządzący mają do tego prawa, natomiast mamy różne zdania na temat sposobu w jaki te zmiany są wprowadzane.
To, że jesteście koalicyjni, widać w sejmiku dolnośląskim. Gdyby porozumieć się ze Zjednoczoną Prawicą, co do współudziału na listach wyborczych...
Nie. Absolutnie wykluczamy możliwość startu z list PiS, Zjednoczonej Prawicy czy PO. Mówimy o koalicji powyborczej, ale nie widzimy możliwości, abyśmy szli do wyborów w koalicji z PiS, czy PO.
Ale mówi pan, że trwają rozmowy.
Tak, ale to są rozmowy ze stowarzyszeniami czy komitetami niepartyjnymi. Decyzja, ze starujemy z własnego komitetu jest podjęta.
Na współpracę jesteście gotowi po wejściu do Sejmu.
Po wejściu do Sejmu jesteśmy w stanie zawrzeć koalicję, z tym kto zagwarantuje nam realizację naszej wizji państwa i zaakceptuje nasz program. Do wyborów możemy iść ewentualnie z ugrupowaniami niepartyjnymi.
Docelowo liczycie na 10 proc?
Co najmniej 10 proc. Uważam, że mamy tyle siły by to zdobyć, nie interesuje nas 5 proc. dlatego, że wtedy bylibyśmy w Sejmie statystami.
Czy są jakieś badania, które dowodziłyby, że macie na tyle siły?
Mamy badania. Interesuje nas wynik powyżej 10 proc. i wierzymy, że to jest możliwe. Nikt nie wierzył w to na Dolnym Śląsku, a zdobyliśmy 15 proc.
Gdyby to się sprawdziło, to mielibyście ważną rolę np. z perspektywy stworzenia większości konstytucyjnej.
Myślę, że będziemy mieli wpływ na tworzenie koalicji, a nie mamy ambicji, by tworzyć większości konstytucyjnej.