W związku z wprowadzeniem z niedzieli na poniedziałek kontroli na granicach wewnętrznych Polski z UE, które mają zapobiec rozprzestrzenieniu się pandemii, utworzyły się na przejściach niespotykane korki. W Jędrzychowicach (granica z Niemcami), w Kudowie Słone (z Czechami) i Budzisku (z Litwą) kierowcy musieli jeszcze w środę czekać nawet po 30 godzin na wjazd. Tłok mają rozładować nowe punkty kontrolne.
60 tys. osób na dobę
Do Polski od poniedziałku chcą wjechać dziesiątki tysięcy samochodów. O skali mówią dane Straży Granicznej. W poniedziałek wjechało 24,4 tys. osób, we wtorek już 44,9 tys., a w środę 59,5 tys. osób. W ok. 95 proc. przez nowe, wewnętrzne granice kraju. Płynnie można się z Polski wydostać.
Skąd ten gigantyczny ruch?
Pracownik jednej ze służb: – Każdy wjazd jest kontrolowany, a to trwa. Odbierane są formularze, ale nie wszyscy mają je wypełnione i wydrukowane wcześniej. Drugi powód to zmasowane powroty Polaków z Niemiec, Anglii, Belgii, Holandii czy Francji. To ci, którzy pracowali za granicą, ale z powodu zawieszenia pracy przez pandemię czy wprowadzenia trybu zdalnego chcą „przeczekać” w kraju. Np. we Francji obostrzenia kwarantanny są bardzo restrykcyjne.