Przemysław Staroń: Nie wystarczy zlecić zadań pocztą

O istocie e-learningu – zdalnego nauczania – mówi Przemysław Staroń, psycholog i zdobywca tytułu Nauczyciel Roku 2018.

Aktualizacja: 15.03.2020 20:27 Publikacja: 15.03.2020 18:08

Przemysław Staroń: Nie wystarczy zlecić zadań pocztą

Foto: materiały prasowe

W obliczu epidemii koronawirusa wiele się mówi o e-learningu, czyli nauczaniu zdalnym. Na czym ono ma polegać? Na mailowym zlecaniu zadań domowych?

Zacznijmy od tego, że wpisanie do elektronicznego dziennika „Zrób zadania ze strony 247" nie jest e-learningiem.

W takim razie, na czym polega jego specyfika?

Edukacja mobilna rozwiązuje wiele problemów. Na przykład nauczyciel może prowadzić zajęcia z uczniami nawet wtedy, gdy jest chory, oraz w drugą stronę, gdy dzieci są chore. Musimy również pamiętać, że olbrzymia część Polski jest wykluczona komunikacyjnie. Ludzie z małych miast czy wsi mają problem z dojechaniem na zajęcia. W związku z tym nauczanie zdalne ułatwia zdobywanie wiedzy. Jednocześnie trzeba pamiętać o tym, że nie każda forma komunikacji będzie edukacyjna. Zdalne nauczanie powinno nie tylko zawierać element przekazywania informacji, ale też poszerzać wiedzę o świecie i rozumienie tego świata.

Czy istnieją jakieś specjalne aplikacje albo programy do e-learningu?

Nauczanie zdalne istnieje od dawna i jest wiele sposobów jego realizowania. Na wielu grupach i forach wymieniamy się razem z innymi nauczycielami pomysłami. Ja na przykład zostałem nazwany przez uczniów profesorem Snapem, bo swego czasu zacząłem używać Snapchata do celów edukacyjnych.

Jakich jeszcze aplikacji można użyć do nauczania zdalnego?

W swojej pracy wykorzystuję rozmaite metody – od grup na Facebooku, konwersacji na Messengerze aż po transmisje live. Rozmawiam z uczniami przez Skype'a. Spotykaliśmy się na click meeting, zaczęliśmy wstępne testy Meetup. Zawsze dobieram odpowiednie, adekwatne platformy do zajęć. Są nauczyciele, którzy specjalizują się w różnego typu metodach. Oni nie tylko używają narzędzi do transmisji, ale również tworzą testy i zadania, które można realizować poprzez aplikacje np. Kahoot czy Quizlet. Często ludziom wydaje się, że wszystkie te narzędzia cyfrowe są takie same, co nie jest prawdą. Trzeba wybrać odpowiednie narzędzie do swoich potrzeb oraz potrzeb uczniów czy studentów.

Istnieje ryzyko, że uczniowie będą sprawdzali odpowiedzi w internecie.

Fałszywym założeniem, toczącym jak rak system edukacji, jest to, że uczeń w ogóle musi wydobyć z pamięci prawidłową odpowiedź. Takie podejście ma się nijak do obecnego świata. Dzisiaj nie musimy wszystkiego pamiętać. Musimy wiedzieć, gdzie tej wiedzy szukać, rozpoznawać jej jakość i nadawać znaczenie informacjom. Kluczowe w edukacji jest zbudowanie relacji. Uczniowie muszą czuć się dobrze przy nauczycielu, gdyż – jak mówiła amerykańska poetka i pieśniarka Maya Angelou – uczniowie zapomną, co im mówiłeś na lekcji, ale nigdy nie zapomną, jak się przy tobie czuli.

A co z podstawą programową, którą trzeba zrealizować?

Mądry nauczyciel powinien zawiązać z uczniami niepisany sojusz i powiedzieć np., że wie, iż dany materiał nie jest ciekawy, ale mogą wspólnie poszukać sposobów na uatrakcyjnienie go. Może także pogadać z uczniami i pomóc im odkryć, że jeśli chcą mieć wyniki, to niestety muszą się tego nauczyć. Można powiązać to z różnymi sytuacjami z życia, gdy czasem trzeba zagryźć zęby, aby coś osiągnąć.

Czy możliwe jest zbudowanie relacji między nauczycielem i uczniem podczas e-learningu tak jak w klasie?

Jestem zwolennikiem budowania realnego kontaktu z ludźmi, który wyraża się za pomocą spotkania na żywo. Ale nie unikniemy tego, że żyjemy w świecie, który staje się cyfrowy. Dostrzegając problem taki jak zmniejszone kontakty między rówieśnikami, musimy zadać sobie pytanie: czy dziś może być tak jak dawniej? A może jest to złudzenie, które my, dorośli, narzucamy na dzieci? Może po prostu nie widzimy całości obrazka? Trzeba się zastanowić, czy to nie jest znak czasów – i po prostu będziemy już żyć w świecie, w którym rzeczywistość fizyczna i wirtualna współistnieją naraz. Nie warto z tym walczyć, lepiej zminimalizować negatywne skutki i maksymalizować te pozytywne. Jeśli nauczyciel potrafi złapać dobry kontakt z uczniem, to nie ma znaczenia, czy będzie to przez internet, czy w klasie. Warto też pamiętać, że wielu internetowych influencerów zajmuje się edukacją, np. Pan Belfer, Matemaks, Babka od histy. To również może być zachęta do nauki.

W 2003 r. wybuchła epidemia SARS, w 2006 r. – ptasiej grypy. Dlaczego nie było aż takiej skali działań e-learningowych?

Dlatego, że jeszcze nie było tak rozwiniętych mediów społecznościowych. Rzeczywistość przed pojawieniem się tych platform i już po nim to dwa różne światy. Nasze życie staje się coraz bardziej cyfrowe, a edukacja nie może od tego uciekać. Przeciwnie, powinna nas przygotowywać do obecnych realiów i do życia w przyszłości.

Co w momencie, kiedy nauczyciel ma świetny kontakt z uczniami, ale nie potrafi dobrze korzystać z komputera?

Niektórzy nauczyciele mają opór przed obsługą urządzeń, który wynika z niechęci. Obawiają się też, że nie zdołają się tego nauczyć. Tu wychodzi kolejny problem dotyczący nierozumienia relacji pedagogicznej. Autorytetu nie buduje się na byciu idealnym. Nie ma w tym nic złego, jeśli nauczyciel przyzna się, że czegoś nie potrafi. Uczeń może mu wtedy pomóc, dzięki czemu ta relacja staje się silniejsza, bo nauczyciel jawi się wtedy – po pierwsze, jako człowiek, a nie odległy majestat, a po drugie, docenia ucznia. To buduje prawdziwy szacunek, który zbliża.

A co w sytuacji, kiedy to szkoła nie jest do e-learningu przygotowana pod względem wyposażenia?

Infrastruktura szkół jest zróżnicowana. Kreatywność rozwija się w warunkach ograniczeń. Dużo rzeczy tworzy się wtedy, kiedy nie ma zasobów. Dzięki temu jest pole, aby wymyślić coś nowego. Szkoła nie ma sprzętu? To nic, nauczyciel ma smartfona i prawie wszystkie dzieciaki je mają. Jeśli któreś nie ma, to mogą dobrać się w pary. To jest też sposób na budowanie relacji – tym razem między dzieciakami.

Część uczniów niechętnie chodzi na zajęcia i wykłady. Czy znajdą motywację, aby usiąść przed komputerem w domu i rozwiązać zadania?

Żyjemy w systemie, w którym ważną częścią są oceny i sprawdziany. Jednak edukacja par excellence nie ma nic wspólnego z egzekwowaniem wiedzy. Jeśli edukację traktujemy tak, że za pomocą kija i marchewki mamy zmusić młodego człowieka, aby nauczył się czegoś na pamięć, to nie jest nauczanie. Prawdziwa edukacja jest wtedy, kiedy ja – jako nauczyciel – poszukuję sposobów na to, żeby dać młodemu człowiekowi wewnętrzną motywację, aby poznawał, aby się uczył, aby rozszerzał swoje horyzonty. Wielu rzeczy uczymy się nieświadomie, np. języka angielskiego, grając w gry komputerowe. Trzeba stworzyć młodemu człowiekowi sytuację, w której nawet nie będzie wiedział, że się uczy. Musimy zrozumieć, że nikt nie chce spędzać czasu nudno – powstało mnóstwo materiałów i książek, które pokazują, jak motywować ucznia.

Podczas tradycyjnych lekcji uczniowie często muszą wyjść na środek klasy i powiedzieć coś na forum publicznym. W e-learningu tego nie ma.

Realnego kontaktu z człowiekiem i rozwiązywania wynikłych z tego problemów nie zastąpi żadna forma cyfryzacji. Jest to kwestia wielozmysłowego, bezpośredniego odbierania człowieka. Dlatego uważam, że zdalne nauczanie powinno być częścią edukacji, ale w żadnym wypadku niejedyną. Obie metody nauczania powinny być odpowiednio wyważone, stosowane tak, aby były skuteczne. E-learning jest wspaniałą formą nauki, ale nie zastąpi kontaktu z prawdziwym życiem, tak jak żaden komputer czy smartfon nie zastąpi nam szumu drzew ani muskającego nasze policzki wiatru.

Ważny jest także zdrowy rozsądek.

W „Rzeczpospolitej” otworzyliśmy dostęp do treści dotyczących koronawirusa.

Czytaj więcej www.rp.pl/koronawirus

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1027
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Mamy olbrzymi problem dziury w budżecie NFZ. Tymczasem system prywatny gwarantuje pacjentom coraz lepszą dostępność