Wszyscy komornicy muszą mieć prawnicze wykształcenie (ci, którzy go nie mają, dostaną czas na dokształcenie), a lwią część czynności komornik ma wykonywać osobiście. Opłaty komornicze mają być zmniejszone i mają premiować szybkie regulowanie długu.
Takie zmiany przewidują dwie nowe ustawy: o komornikach sądowych oraz o kosztach komorniczych, które zastąpią jedną obecną ustawę.
Zwiększeniu nadzoru nad pracą komorników i zakończeniu procesu likwidacji „fabryk komorniczych" ma służyć obowiązek przyjmowania spraw przez komornika głównie ze swego rewiru. Istotne czynności w terenie komornik ma obowiązkowo nagrywać, a dłużnik otrzyma specjalny, prosty formularz skargi na jego czynności. Przypomnijmy, że jest to podstawowa forma odwoływania się uczestników egzekucji do sądu. Zostanie też wzmocniony nadzór prezesa sądu rejonowego, który będzie mógł odsunąć komornika naruszającego prawo od wykonywania czynności.
Jeszcze ważniejsze zmiany czekają opłaty egzekucyjne, które komornicy ściągają głównie z wyegzekwowanych od dłużnika kwot, a że idą do rąk komornika, nie zmniejszają długu. Otóż obecne dwie podstawowe stawki, tj. 15 proc. od ściągniętej kwoty i 8 proc. przy egzekucji z konta lub pensji, zastąpi jedna: 10-proc. A więc w pewnych sytuacjach może się zdarzyć, że dłużnik zapłaci więcej. To spotkało się ze szczególnym atakiem posła Jerzego Jachnika z Kukiz'15, który zarzucał stronie rządowej, że obeicywała obniżki, a opłaty wręcz podwyższa, uprawiając przy tym „lichwę", gdyż część opłat zabierze sobie państwo.
Z kolei Marcin Święcicki, poseł z PO, mówił, że nowe ustawy nie tworzą spójnego systemu zachęcającego komorników do efektywnej pracy i że w konsekwencji egzekucja może się osłabić.