„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Czytaj za 19 zł kwartalnie!
Aktualizacja: 06.05.2019 22:03 Publikacja: 06.05.2019 19:00
Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz
Ubiegłotygodniowe wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, które poprzedziło wykład Donalda Tuska, wielu komentatorów i obserwatorów polskiej sceny politycznej zakwalifikowało jako atak na Kościół. Walczący o rozdział państwa od Kościoła Jażdżewski wytoczył ciężkie działa. Pieniądze, władza, krzywdzenie dzieci i ukrywanie pedofilów – hasła te zapewne trafią do jakiejś części społeczeństwa i – przynajmniej na kilka dni – staną się przedmiotem debaty publicznej. Od mocnych słów naczelnego „Liberte!" zdążyli już odciąć się politycy Koalicji Europejskiej z Grzegorzem Schetyną na czele. Dystansuje się również szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale, gdy spojrzeć wstecz na kilka ruchów szeroko pojmowanej opozycji, do której należą nie tylko formacje tworzące KE, ale także Robert Biedroń, i całkiem spore grono publicystów, którzy nie kryją swych politycznych sympatii, okaże się, że słowa szefa „Liberte!" są elementem dobrze przemyślanej strategii.
Czy po Marcinie Romanowskim na Węgry uciekną kolejni politycy PiS? W obliczu licznych śledztw i zagrożenia zatrzymaniami Budapeszt może stać się miejscem ich azylu. Choć to scenariusz rodem z kabaretu, gabinet cieni na uchodźstwie może uderzyć w powagę Polski.
Okazuje się, że standardy uprawiania polityki są w Polsce dość elastyczne – wszystko zależy od tego, czy siedzi się w ławach rządowych, czy opozycyjnych.
Ucieczka posła PiS na Węgry to problem nie tylko dla PiS, ale również dla kandydata partii na prezydenta Polski, który nie potrafi przedstawić stanowiska w jednej z obecnie kluczowych spraw w kraju. Marcin Romanowski skomplikował kampanię Karolowi Nawrockiemu.
Wszystkim, którzy drwią z tego, że Karol Nawrocki „nie uważa nic” w sprawie Marcina Romanowskiego, polecam przyjrzeć się wynikom Konfederacji.
Play, czyli najpopularniejszy operator komórkowy, w ostatnich latach dynamicznie rozwija się w obszarze usług internetu światłowodowego i telewizji. Widać to nie tylko przez pryzmat oferty, ale również infrastruktury. Firma buduje sieć stacjonarną w całej Polsce, w każdym kwartale przyłączając do niej kolejne dziesiątki tysięcy gospodarstw domowych. Od lat rośnie też liczba nadajników operatora. Wszystko dlatego, że zapotrzebowanie na szybki internet i zużycie danych w domu i poza domem rośnie w niespotykanym tempie.
Chroniąc katalońskiego separatystę Carlesa Puigdemonta, Belgia i Niemcy przetarły szlak, którym teraz, udzielając schronienia Marcinowi Romanowskiemu, podążają Węgry. W obu przypadkach w tle pojawia się Rosja.
Nadejście nowego roku to często czas postanowień. Mogą one dotyczyć różnych obszarów naszego życia, choć z ich realizacją… bywa różnie. Warto więc skupić się na takich, które są dość proste w wykonaniu i jednocześnie przyniosą nam wymierne korzyści, wygodę i spokój. Pomoże w tym aplikacja PeoPay Banku Pekao S.A. z którą można ćwiczyć dobre nawyki finansowe, uporządkować swój budżet i oszczędzić.
Złoty w poniedziałek po południu tracił na wartości. Globalnie znów błyszczał dolar.
Przedświąteczny poniedziałek nie przynosi większych zmian na rynku walutowym. Czy to się zmieni w ciągu dnia?
W kontekście bożonarodzeniowej nocy padają w Ewangelii znamienne słowa o ludziach dobrej woli, bez których nie może zapanować na Ziemi pokój. Warto nad tym fragmentem na chwilę się zatrzymać nie tylko za sprawą nadchodzących świąt.
Druga część dnia okazała się być sprzyjająca dla złotego. Umacniał się on głównie wobec dolara.
W piątek rano wycena euro spadła poniżej 4,25 zł. Straty odrabiał też złoty. Czy uda się utrzymać dobrą passę?
Rozwiązaniem sporu wokół Państwowej Komisji Wyborczej byłaby dymisja całej PKW. Natychmiastowa. I ratunkowy wybór nowego jej składu spośród profesjonalnych sędziów. W zgodzie z duchem poprzednich przepisów.
Spotkania przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości z mediami, w które obfitowały ostatnie dwa tygodnie, dobitnie pokazały mizerię działań ekipy uzdrawiającej wymiar sprawiedliwości. Choć chyba nie taki był ich cel.
Za sytuację, w jakiej znalazł się TK, odpowiadają nie tylko politycy, ale i osoby, które w 2015 r. brały udział w procedurze wyboru na sędziego, godząc się na jawne bezprawie we własnej sprawie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas