A tak właśnie uczynili Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki, gdy informowali o przyznaniu TVP dwóch miliardów złotych. Uzasadniając konieczność wydania tych pieniędzy, mocno zaakcentowali, że jednym z głównych powodów jest sport, który w telewizji drogo kosztuje, ale trzeba te pieniądze wydać, bo Polacy chcą oglądać biało-czerwonych za darmo, a obowiązkiem władzy jest zapewnienie im tej przyjemności.
Sam fakt, że obaj uznali, iż w takim momencie należy rodakom przypomnieć, komu zawdzięczają tę radość, daje do myślenia. Oznacza to, że sport w systemie propagandy rozkręconej przez Jacka Kurskiego spełnia istotną rolę, ma przychylnie do TVP ustosunkować nawet tych, którzy jej prymitywizm dostrzegają, ale lubią sport.
Nie mam nic przeciwko temu, by najważniejsze wydarzenia z udziałem Polaków (a nawet bez ich udziału) były pokazywane przez telewizję publiczną. Problem jednak polega na tym, że telewizji publicznej w Polsce nie ma i za każdym razem, gdy oglądam bez opłat mecz w TVP, w tyle głowy mam myśl, że to wcale nie jest za darmo. Ceną za tę przyjemność są TVP Info, pani Holecka w Wiadomościach i pan Kurski na trybunie stadionu w tandetnym biało-czerwonym szaliku (projektował go chyba ktoś z myślą, że przyda się również na koncercie disco polo).
Najlepszym dowodem, jak wielką wagę TVPiS przykłada do sportu, jest też absurdalne nagłaśnianie każdego, nawet niezbyt istotnego sukcesu, w "Wiadomościach", wysyłanie na imprezy osobnych ekip tychże "Wiadomości", TVP Sport i TVP Info. Poza TVP Sport wysłannicy ci nie mają zwykle nic do powiedzenia i zadają niezbyt mądre pytania, co sportowcy dostrzegają i z czego się śmieją.
Tak już kiedyś było, gdy w latach 70. telewizją rządził Maciej Szczepański. Nazwano to później propagandą sukcesu i miała ona wesprzeć socjalizm Edwarda Gierka, mniej siermiężny niż za przaśnego Władysława Gomułki. Wtedy chodziło o przekonanie przez telewizję ludzi do systemu, którego absurdy wszyscy widzieli, a dziś o wsparcie turbopatriotyzmu w wersji PiS, którego bezsens dostrzec równie łatwo, jak wady słusznie minionego ustroju.