Rafał Trzaskowski z kolei wiedział, co jest jego najsłabszym punktem w oczach części wyborców, dlatego w pierwszym przemówieniu zapewniał, że nie odbierze 500+, nie podwyższy wieku emerytalnego i dał gwarancje na 13 emeryturę. Równocześnie komplementował Szymona Hołownię łakomie patrząc na 13 proc. głosów jakie otrzymał ten polityczny debiutant. Trzaskowski podziękował w tym samym przemówieniu Senatowi i samorządom za to, że zablokowały wybory 10 maja. Z jednej strony można uznać to za błąd, ponieważ to woda na młyn narracji prawicy, która zwalała winę za to, że wybory nie odbyły się w maju na „obstrukcję senacką” i na „rokosz samorządowców”, nie chcąc przyznać się do własnej nieudolności i fiaska pomysłu wyborów w pełni korespondencyjnych. Z drugiej - można dopatrywać się w tym racjonalności i widzieć w tych słowach sygnał mobilizacyjny dla elektoratu twardo antypisowskiego.
Czytaj także:
Andrzej Duda wygrywa I turę wyborów
Niemal 42 proc Andrzeja Dudy to wynik dobry, ale nie fantastyczny. Prezydent wcale nie może teraz spać spokojnie, ponieważ wciąż wszystko może się w drugiej turze zdarzyć. Biorąc pod uwagę buńczuczne zapowiedzi głowy państwa z wieców wyborczych o tym, że wybory powinny się rozstrzygnąć w pierwszej turze, część jego wyborców może czuć rozczarowanie. Takie są konsekwencje, gdy się zbyt mocno przelicytuje – tryumf wtedy smakuje gorzej. Duda musi też wyciągnąć wnioski z tego, że 58 proc. wyborców zagłosowało przeciwko niemu. Czy chcieli dać mu żółtą kartkę, a może czerwoną? Czy chcieli mu wysłać sygnał ostrzegawczy, czy też powiedzieć mu „dość”? Od rozpoznania tych nastrojów zależy czy uda mu się zbudować w ciągu dwóch tygodni poparcie niezbędne do wygrania w II turze.
Wynik Rafała Trzaskowskiego jest poprawny. Jeśli w ostatecznym rozrachunku utrzyma ponad 30-procentowy wynik, może mieć satysfakcję, że poprawił wynik Koalicji Obywatelskiej z październikowych wyborów. Ale jeśli poważnie myśli o prezydenturze, musi wykonać jeszcze gigantyczną pracę by zmobilizować nowych wyborców. Choć antypisowski rezerwuar wydaje się większy niż tereny łowne Dudy, Trzaskowski by wygrać musiałby w ciągu dwóch tygodni zebrać ponad dwa razy więcej nowych wyborców, niż jego konkurent. To zadanie wykonalne, choć nie najbardziej prawdopodobne.