Jaka jest polityka rządu wobec przedsiębiorców? Mamy pozytywne rzeczy jak konstytucja dla biznesu, obniżanie podatków dla mikroprzedsiębiorców, ale z drugiej strony exit tax i niestabilne prawo.
To prawda, że sprzeczne sygnały docierają do przedsiębiorców. Trudno zresztą od początku transformacji znaleźć ekipę, która w sposób jednoznaczny sprzyjała biznesowi, może poza pierwszym okresem, kiedy w zamieszaniu, które powstało, administracja nie przeszkadzała. Kiedy rejestrowałam swoją firmę w 1991 r. zajęło mi to 20 minut. Potem mieliśmy ze 20 wariantów jednego okienka, upraszczania i deregulacji. Każdy kolejny minister miał swoją wizję ułatwień dla firm, a to wcale nam nie pomagało. To się przekłada na podejście przedsiębiorców do administracji.
Czyli ten rząd nie jest jakiś wyjątkowy?
Nie. Już w okresie gospodarki centralnie planowanj sektor prywatny nauczył się, że trzeba być bardzo ostrożnym i z dystansem podchodzić do wszystkich deklaracji. Po pierwszym okresie, im dalej ludzie wchodzili w biznes, wymagało to od nich ponoszenia większego ryzyka. 99 proc. naszego sektora prywatnego to małe i średnie firmy. To są ludzie, którzy ostrożnie funkcjonują w gospodarce. Z jednej strony to jest plus, bo kiedy mieliśmy kryzys, właściwie go nie odczuliśmy, bo polskie firmy nie zadłużały się, nie wchodziły w duże inwestycje, tylko funkcjonowały, żeby przeżyć. W Polsce wciąż nie możemy pozbyć się syndromu małych, rodzinnych firm, które boją się zrobić następny krok. One się boją, że jak wejdą w następny etap (związany z zadłużaniem się, zobowiązaniami wobec pracowników), to w razie złej pogody dla przedsiębiorców zostaną wystawieni do wiatru, a wszystkieinstytucje, państwowe będą chciały tylko odzyskać należności, a nie pomóc przedsiębiorcy.. Dopadnie ich ZUS, urząd skarbowy i reszta aparatu państsowego. Natomiast nie będzie tych, które będą pomagały.
Z drugiej strony mówi się, że komunizm zahartował przedsiębiorców i dadzą sobie zawsze radę.