Pandemia uderzyła mocno w Ukrainę. Jak pan ocenia sytuację w tym kraju?
Jest bardzo skomplikowana gospodarczo i politycznie. Mija rok prezydentury Zełenskiego. Jego osoba wywoływała wielkie nadzieje wśród większości Ukraińców, ale jego ratingi już nie są tak optymistyczne jak na początku. Bardzo dynamicznie wygląda sytuacja z rządem, walką ze starym systemem. Załenski mówił, że będzie walczył z systemem oligarchicznym, a do dzisiaj się to nie udało. Teraz wszyscy się spodziewają, że na wicepremiera ds. reform zostanie wyznaczony Micheil Saakaszwili, z którym wojował Petro Poroszenko. Mimo że wzbudza wiele emocji, to jest jasnym symbolem bezkompromisowego reformatora. Osoby, która walczy z oligarchicznymi strukturami i korupcją, chce wprowadzać inne standardy. Udało mu się to kiedyś zrobić w Gruzji. Prezydent Załenski rozumie, że jeżeli nie zmieni systemu, to będzie drastycznie tracił popularność. Będziemy się temu przyglądali, bo wszystko, co się tam dzieje ma duży wpływ na Polskę. Ukraina jest strategicznym ogniwem związanym z bezpieczeństwem geopolitycznym i po części gospodarczym Polski.
Zamiast spodziewanego wzrostu gospodarczego i wychodzenia z zapaści mamy zagrożenie potężną recesją. Ukraina jest na to przygotowana?
Wbrew pozorom, ostatnie lata dały wzrost gospodarczy jednak oczekiwania społeczne były dużo większe. Było poczucie, że ten system jest bardzo niesprawiedliwy, a najbardziej na nim korzystają oligarchiczne struktury. To niezadowolenie wyniosło Załenskiego do władzy. Koronawirus może niestety silnie uderzyć w ukraińską gospodarkę. Na razie starają się pracować w miarę normalnym reżimie, ale granice są zamknięte, a niektóre miasta odcięte. Wiadomo też jaki jest stan służby zdrowia. Te wszystkie rzeczy będą bardzo negatywnie wpływały na gospodarkę ukraińską i nastroje społeczne. Może znowu dojść do bardzo poważnego kryzysu, nie tylko gospodarczego.