I jeszcze: „trzeba mu pozwolić na zupełne szaleństwo". Adolf Dymsza podejmował różne życiowe i artystyczne decyzje, ale jedna z nich położyła się cieniem na jego karierze.
„Wielki Dodek" urodził się na warszawskim Podwalu jako Adolf Bagiński, syn kolejarza. Pierwszy raz spróbował swoich sił na scenie w wieku siedemnastu lat, w półzawodowym Teatrze im. Staszica. W roku 1919 trafił do kabaretu „Miraż". Minęło sześć lat, zanim naprawdę odkryto jego komediowy talent i pozwolono mu wystąpić w słynnym kabarecie Qui Pro Quo w rewii „Bez koszulki". Szybko okazało się, że trio Adolf Dymsza – Mira Zimińska – Julian Tuwim (autor skeczów) jest gwarantem sukcesów, trwających przez kolejne 13 lat. Nie było to łatwe na bardzo konkurencyjnym rynku kabaretowym, niektóre spośród około dwudziestu ówczesnych zespołów nie były w stanie utrzymać się dłużej niż pół roku. Sam gwiazdor zarabiał wtedy więcej niż minister. Występował i przyjaźnił się między innymi z Hanką Ordonówną, Zulą Pogorzelską i Eugieniuszem Bodo. Jego żona, Zofia, również była aktorką.
Z czasem o zdolnego komika zaczęły się upominać najlepsze teatry. Popularność zyskiwał nie tylko dzięki talentowi, publiczność kochała także jego nieokiełznany charakter. W 1935 roku ośmielił się dokonać brawurowego "sabotażu" sztuki Szekspira. Podczas wystawiania „Snu nocy letniej", kiedy Józef Orwid wydeklamował: „Mów wyżej", Dymsza wszedł na podest, a następnie na dekoracyjne drzewko. Tym prostym gestem rozbawił nie tylko publiczność, ale i stojącego za kurtyną Leona Schillera.
Zdolny komik szalał też w filmach – najpierw niemych, potem już dźwiękowych. Dla wielu gwiazd światowego kina techniczny przełom okazał się końcem kariery. Pozycja obdarzonego wspaniałym głosem (ponoć znakomicie naśladował śpiew Ala Jolsona z hollywoodzkiego hitu „Śpiewak jazzbandu") Dymszy jednak wzrosła. Do roku 1939 zagrał w sumie 13 głównych ról kinowych, między innymi w „Dodku na froncie" oraz „Sportowcu mimo woli". Premiera tego ostatniego tytułu została opóźniona przez wybuch wojny...
W czasie okupacji, gdy wielu aktorów nie pracowało w zawodzie, a zatrudniali się np. jako kelnerzy, Dymsza nie przestał występować. Po latach pisał: „byłem zbyt znany, by uchylać się przed rejestracją" (choć do grania w niemieckich filmach nie dał się zmusić). Gwiazdor tłumaczył, że musiał walczyć z problemami finansowymi, związanymi z koniecznością utrzymania ośmioosobowej rodziny w znacznie gorszych czasach. Wiele pieniędzy wydał starając się wyleczyć swoje chorujące dzieci. Mimo to dwoje zmarło na grypę, a jedna z córek – zaraz po urodzeniu.