Jeszcze zanim Air Force Two wylądował w środę wczesnym popołudniem na stołecznym lotnisku Chopina, amerykańscy dziennikarze usłyszeli, że wiceprezydent Mike Pence wykorzysta nazajutrz przemówienia na konferencji bliskowschodniej, aby „wysłać jasne przesłanie" reżimowi ajatollahów: Ameryka nie będzie tolerować dalszego umacniania wpływów Teheranu w regionie.
Czytaj więcej
Trzydniowy pobyt Pence'a został zresztą zaplanowany w taki sposób, aby pokazać pełną solidarność z Izraelem w tej kwestii: poza dwustronnymi rozmowami z przywódcami Polski, a także Ukrainy i Afganistanu wiceprezydent poświęci odrębne spotkanie tylko premierowi Beniaminowi Netanjahu. Złoży też hołd przed pomnikiem Powstania w Getcie i poleci w piątek do Auschwitz.
Status Jerozolimy
Ale angażując się u boku Ameryki w organizację warszawskiej konferencji, Polska nie przekroczyła „czerwonej linii", jaką w oczach Brukseli byłby apel o zerwanie umowy o rozbrojeniu atomowym z Teheranem, co zrobiły USA w 2015 r.
– Polska jest członkiem Unii Europejskiej i akceptuje stanowisko, że to porozumienie jest wartościowe. Ameryka ma tu inne podejście. Ale nie przeszkadza to w poszukiwaniu w tym obszarze współpracy w wymiarze transatlantyckim – powiedział po spotkaniu z sekretarzem stanu Mikem Pompeo szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz. Według niego sama Unia nie ma wystarczającej wagi politycznej, aby skutecznie wpływać na sytuację na Bliskim Wschodzie. Może działać tylko z Ameryką na rzecz pokoju w tym regionie.