Sprzedaż kredytów konsumpcyjnych urosła wobec kwietnia o 45 proc., ale spadek rok do roku wciąż jest duży (45 proc. wobec 62 proc. w kwietniu). Podobne trendy widać w kartach i limitach kredytowych. Jednak sprzedaż hipotek spadła względem kwietnia o 9 proc., a rok do roku o 22 proc.
Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityka BIK, wciąż słaba sprzedaż kredytów w maju ma źródła i po stronie popytu, i podaży. – Klienci obawiają się o swoje bezpieczeństwo zdrowotne i ekonomiczne. Obawy o możliwość drugiej fali pandemii na jesieni, skutki dla rynku pracy, takie jak wzrost bezrobocia, obniżki wynagrodzeń, spadek dochodów gospodarstw domowych, powodują wstrzymanie decyzji zakupowych zarówno konsumpcyjnych (kredyty konsumpcyjne, karty kredytowe, limity kredytowe), jak i inwestycyjnych (hipoteki). Poza tym kredytobiorcy korzystający z wakacji kredytowych sygnalizują trudności w obsłudze posiadanych kredytów i nie mogą zwiększać zadłużenia. Ograniczony jest więc popyt – mówi Rogowski.
Także banki działają w dużej niepewności, nie wiadomo, jak szybko gospodarka wróci na zwykłe tory, wzrost ryzyka dotyczy obecnych portfeli kredytów. Spadek stóp procentowych ograniczył nie tylko ich dochodowość, ale i maksymalne oprocentowanie do 7,2 proc. – To przy szkodowości np. kredytów konsumpcyjnych rzędu 5,7 proc. i podatku 0,44 proc. od wartości aktywów stawia pod dużym znakiem zapytania opłacalność działalności kredytowej. Wzrosły też wymagania banków co do kredytobiorców: oczekiwana jest wyższa wiarygodność kredytowa, wyższy scoring i niska relacja zadłużenia do dochodów. W kredytach mieszkaniowych spadła wartość akceptowalnego wskaźnika długu do wartości nieruchomości, co wiąże się ze wzrostem wkładu własnego – dodaje ekspert BIK.
Czemu sprzedaż hipotek pogłębiła kwietniowe dołki? Odpowiedź może kryć się w procesie ich udzielania, który jest dłuższy i bardziej złożony. – Od złożenia wniosku do udzielenia kredytu mieszkaniowego mija 1,5–2 miesiące, więc majowa sprzedaż to pokłosie wniosków z II połowy marca i kwietnia. Sytuacja na rynku tych kredytów jest też determinowana zachowaniem innych podmiotów rynkowych – mówi prof. Rogowski.