Jak wynika z naszych rozmów nowa-stara strategia zakłada, że PiS będzie cały czas pozycjonować się w konserwatywno-chadeckim centrum, a opozycja będzie określana przez PiS albo jako neoliberałowie spod znaku Koalicji Obywatelskiej, albo liberalna lewica Zandberga, Biedronia i Czarzastego. PiS chce więc utrzymać w ten sposób kurs z listopadowego expose, a nowe określenie dla lewicy ma w tym pomóc. Taki przynajmniej jest plan. Morawiecki w swoim przemówieniu po raz pierwszy wspomniał też o rządach lewicy, a nie tylko o czasach koalicji PO-PSL. Tym razem w kontekście wzrostu emerytur i ustawy o stałej 13. Emeryturze. Wcześniej, przez lata przy takich okazjach politycy PiS przypominali tylko, jak wyglądały te czy inne świadczenia za czasów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Teraz nastąpiła wyraźna zmiana. - Za czasów rządów lewicy liberalnej emerytura minimalna przyrosła o 32 zł. Rocznie o 8 - mówił szef rządu.
Dla Lewicy na krótką metę to działanie PiS - zwłaszcza jeśli będzie konsekwentne - może paradoksalnie przynieść korzyści. PiS w pewnym sensie takim atakiem czy krytyką wzmacnia swojego oponenta na lewica. Ale na długą metę może to być dla lewicowego projektu niebezpieczne. Dlatego Lewica zadbała o to, by własna opowieść o nowoczesnym państwie dobrobytu była kontynuowana. W tym tygodniu przedstawił ją Włodzimierz Czarzasty w debacie budżetowej. Kontrował narrację PiS z lewicowych i społecznych pozycji, podkreślają na wiele sposób, że sam zrównoważony budżet nie pomoże ani w sferze socjalnej, ani zdrowotnej, ani w żadnej innej.
Dyskusja w Sejmie w tym tygodniu nie była więc tylko kolejną debatą w Sejmie, ale też pokazała strategię na 2020 roku. Tematy, o których była mowa będą wracać też w rozkręcające się powoli kampanii prezydenckiej. Dla Lewicy utrzymaniu kursu o “nowoczesnym państwie dobrobytu” przyjętego w kampanii i konsekwentnie budowanego później będzie kluczowe. Dla PiS tak samo ważna będzie próba utrzymania się w centrum.