(...) Komunizm, mówił papież, był ideologią w zamierzeniu uniwersalną, nierasistowską, co więcej, był sprzeciwem i odpowiedzią – zresztą patologiczną – na rzeczywisty, uniwersalny problem społecznej krzywdy. I to była jego siła. Stąd tragiczna historia komunizmu, tej choroby XX wieku, pozwala, mówił papież, odkryć na nowo prawdę, która powinna być znana każdemu chrześcijaninowi: że Kościół opiera się na miłości do innego człowieka. Nie zapomnę słów papieża z jego pierwszej podróży do Polski: „Odpowiadamy na wezwanie Chrystusa, szukając człowieka, który cierpi... W ten sposób tworzy się - poprzez serce każdego z nas - wymiar powszechnej ludzkiej solidarności".
Powołaniem Kościoła jest strzec tego wymiaru. Nie zacieśniać się do jakichś granic, do jakichś kierunków politycznych, do jakichś ustrojów. Strzec powszechnej ludzkiej solidarności z tymi wszystkimi, co cierpią". Dopóki, mówił nam papież, będzie się w świecie rozlegał niemy krzyk uciśnionych, więzionych, eksterminowanych, zniewolonych, dopóty obowiązkiem Kościoła będzie usłyszeć ten krzyk i pospieszyć na pomoc. Miłość - mówił też papież - nie jest możliwa bez wolności. (...) Dopiero wolny człowiek może naprawdę kochać bliźniego swego.
W tym gronie na pewno często powracał temat Polski. Czy doświadczenie polskości pomagało, czy przeszkadzało Karolowi Wojtyle jako papieżowi?
Bardzo dużo rozmawialiśmy o Polsce. Papież opowiadał, że doświadczenie polskości pomagało mu jako papieżowi; szczególnie w spotkaniach z przedstawicielami narodów, jak mówił, jeszcze nie całkiem „gotowych", narodów in statu nascendi. (...) „Polskość – bardzo dobrze zapamiętałem to zdanie – to w gruncie rzeczy wielość, to pluralizm, a nie ciasnota czy konserwa". Czy potrafimy żyć w wolności równie dzielnie jak walczyliśmy o jej uzyskanie? Czy potrafimy odrzucić nawyki niewoli i nieustannie pytać, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia ojczyzna? To pytania, jakie zadawaliśmy sobie (i jemu) wtedy, a które męczą nas dziś, kilkanaście lat od tamtej rozmowy. Polska dla papieża – tak go rozumiem – to przede wszystkim wspólnota etyczna, nie biologiczna, rasowa czy etniczna. Dzieje każdego narodu, mówił, powinny być mierzone wedle tego, co wniósł on do rozwoju człowieka, do pisanej ciągle na nowo definicji człowieczeństwa. Z tej perspektywy widzę też związek polskości z chrześcijaństwem, związek dla papieża o ogromnym znaczeniu: chrześcijaństwo w Polsce to nie mundur, to nie przynależność do uprzywilejowanej grupy „lepszych Polaków", do klubu o ekskluzywnym członkostwie. Chrześcijaństwo to etyczny wymiar przenikający polską tradycję. To nadaje jej cechy uniwersalizmu – nie pozwala zamknąć się w sobie, zatrzasnąć bram przed innymi, którzy, miejmy nadzieję, będą chcieli do niej wejść. (...)
Prof. Krzysztof Michalski (1948-2013)
Filozof, współzałożyciel Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu, przyjaciel ks. Józefa Tischnera, wraz z którym przeprowadził kilka rozmów z Janem Pawłem II będących punktem wyjścia do książki „Pamięć i tożsamość