Słowo „naturalny” zrobiło ogromną karierę. W Polsce jej korzeni trzeba szukać w latach 90., kiedy zostaliśmy zasypani wszelkimi dobrami (i „złami”) nowoczesnego przemysłu i rolnictwa. Wraz z nowymi towarami pojawiły się nowe przepisy prawne, które nakazywały informować konsumentów o składzie produktu. I bardzo dobrze – każdemu z nas należy się taka wiedza.
dr Joanna Gałązka, Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin
Niestety, wraz z nową wiedzą nie dano narzędzi do jej interpretacji. Pojawiło się więc wiele niejasności – czasem zabawnych, czasem groźnych. Zapewne każdy z nas zna sformułowanie „aromat identyczny z naturalnym”, które – paradoksalnie - szybko stało się synonimem czegoś sztucznego i gorszego. Jednak w rzeczywistości aromat identyczny z naturalnym oznacza, że użyto substancji, która z chemicznego punktu widzenia jest dokładnie taka sama jak występująca w naturze. Weźmy np. wanilinę. Jakiś czas temu głośno zrobiło się o cukrze wanilinowym. No właśnie, wanilinowym, a nie waniliowym. Wiele osób zorientowało się, że popularny dodatek do ciast jako aromat zawiera wanilinę. Pojawiła się obawa, że to niezdrowie. Tymczasem wanilina to główna substancja nadająca aromat owocom wanilii. Gdy porównamy ją z waniliną uzyskaną w laboratorium, będą absolutnie nie do odróżnienia, jest to bowiem dokładnie ten sam związek chemiczny. Nasze organizmy zareagują na wanilinę z wanilii i na tę z laboratorium dokładnie tak samo. Co to oznacza? To nie pochodzenie substancji, prosto z natury czy laboratorium, sprawia, że dana substancja jest lepsza czy czy gorsza dla organizmu.
Cała ta chemia